niedziela, 21 września 2014

Rozdział 32: Ból

Czułam zagrożenie, strach jednak ból głowy lekko przyćmiewał te uczucia. Zaczęłam krzyczeć. Darłam się tak niewyobrażalnie głośno, że aż zdziwiłam samą siebie. Jednak jedyne co przyniósł mój krzyk, to otwarcie się drzwi i ukazanie mi sylwetki jakiegoś mężczyzny.
– Witaj śpiąca królewno, dawnośmy się nie widzieli, co?
Chwilę po usłyszeniu głosu mężczyzny, który wydawał mi się być znajomy, małe pomieszczenie zostało rozświetlone. Musiałam przymknąć oczy i pomrugać parę razy. Słyszałam cichy śmiech i wiedziałam, że owy człowiek zbliżył się, kucając przede mną.
Duża dłoń chwyciła moje policzki, a ja zmuszona byłam spojrzeć na niego zamazanym wzrokiem.
– Spróbuj krzyczeć znowu, to gwarantuje ci, że już nigdy więcej nie wydasz z siebie dźwięku. – syknął, powodując ciarki na moim ciele.
W jednej chwili jakbym wytrzeźwiała. Poczułam  ucisk w głowie, a zaraz potem moje uszy zatkały się, jakbym siedziała w startującym samolocie. Chwila i na powrót odzyskałam normalne poczucie. Mój wzrok zaostrzył się, dzięki czemu mogłam dostrzec twarz mężczyzny.
Moje domysły okazały się prawdą, gdy poznałam rysy twarzy i brązowe włosy mężczyzny. Ostatnim razem widziałam go krwawiącego na ziemi starego budynku. Tym razem to ja byłam ofiarą.
– Czego ode mnie chcesz? – wykrztusiłam, siłując się z węzłem zaciśniętym na moich dłoniach.
Czułam jak lina wbija mi się w nadgarstki, jednak wciąż próbowałam się wyszarpać.
– Widzisz… – puścił moje policzki i ułożył dłonie jak do modlitwy. – Powiem ci mój plan, dobrze? – retoryczne pytanie, wypowiedziane szaleńczo podekscytowanym głosem zabrzmiało w mojej głowie. Nicholas cieszył się jak dziecko.
– Zamierzam cię trochę pomęczyć… – zaczął, mrużąc oczy z uśmiechem. – Ale nie martw się, przeżyjesz. Cóż, przynajmniej mam taką nadzieję. – spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach. On dostrzegł to i pogłaskał mnie po policzku, na co ja odwróciłam głowę z obrzydzeniem.
Oblizał wargi przed kontynuowaniem.
– Twój ukochany przyjdzie ci pomóc, jak książę na białym rumaku… – przerwał, zamyślając się na chwilę. – Lub może jako czarnoksiężnik na czarnym rumaku… Oboje znamy jego ciemną stronę, czyż nie kochanie?
Zaczęło się we mnie gotować. Strach przerodził się w złość i lekkie otępienie.
– A kiedy po ciebie przyjedzie, wpadnie w pułapkę. Szykuj się na ostatnie spotkanie ze swoim Romeo, Julio.
Zaśmiał się głośno.
– Chcesz wiedzieć co mu zrobię? – spytał i nie czekając na moją odpowiedź mówił dalej. – Przyjedzie sam, nie będzie chciał czekać na resztę jego kolegów. Wpadnie tu i zacznie się bójka. Oczywiście wygra ją, bo jakże by inaczej, prawda? – zachichotał, unosząc ręce w geście teatralnym – Przekroczy próg tego pomieszczenia, żeby cię uratować. A później pif paf i żegnaj Harry Stylesie.
Zaczęłam odczuwać strach o życie Harry’ego. W tamtym momencie zapomniałam o wszystkim co zdarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia. Łzy zebrały się w moich oczach, bo wiedziałam, że nie będę w stanie temu zapobiec. Nicholas był zbyt pewny siebie. Nie zmieniało to faktu, że będę próbować.
 Z jednej strony nie wierzyłam w to, że po naszej ostatniej wymianie zdań Harry zorientuje się, że Nicholas mnie porwał. Co w jakiś sposób mnie uszczęśliwiało. Nie chciałam by cokolwiek mu się stało. Z drugiej strony bałam się, że Styles pojawi się by mnie ratować. Modliłam się w myślach, by tego nie robił.
– Harry tutaj nie przyjedzie. – powiedziałam pewnie, unosząc wzrok i pozwalając pojedynczej łzie spłynąć. Chciałam go nastraszyć. Zniszczyć jego plan tak by coś nie poszło tak jak to przemyślał.
Nicholas przechylił głowę, marszcząc brwi w smutną minę.
– Ojej, chyba mamy kryzys związkowy. – jego dolna warga wysunęła się, gdy grał jak pięciolatek co zaczynało mnie irytować. – Rozumiem, że dowiedziałaś się o brudnym sekreciku i zostawiłaś swojego chłopca. To musiało być dla niego ciosem, nie sądzisz? Jedyna licząca się dla niego osoba postanowiła go opuścić.
Nie odpowiedziałam, spuszczając wzrok.
Miał rację.
– Cóż.. – nagle ponownie się rozbudził, wstając i ruszając w kierunku wyjścia. – Jeśli nie przyjedzie on, wtedy ty zastąpisz jego miejsce.
Wzruszając ramionami wyszedł, zamykając za sobą drewniane drzwi.
Pierwsze co zrobiłam to podkuliłam nogi, opierając na nich swoją bolącą głowę. Musiałam zebrać myśli, skupić się. Jednak w ogóle mi to nie wychodziło. Szarpałam nadgarstkami  jednak to nic nie dawało. Zaczęłam płakać z niemocy, nerwów i strachu.
Chwilę tą przerwało buczenie, dochodzące z kieszeni mojej bluzy. Adrenalina wypełniła moje żyły, gdy zorientowałam się, że to dzwoniący telefon. Przychyliłam się cała na bok, tak, że stara Nokia uderzyła o kamienną podłogę, wibrując na niej.
Dzwoniła Lily. Nie zastanawiając się na tym, zaczęłam wyginać się w dziwny sposób, by nosem nacisnąć zielony przycisk. Dziękowałam bogu, gdy mi się udało.
Jednak zanim zdążyłam wydusić z siebie słowo, drzwi od pomieszczenia otworzyły się. Nie mogłam uwierzyć, gdy ujrzałam w nich Percy’ego, uśmiechającego się obrzydliwie. W dłoniach obracał scyzoryk. Myślałam, że trzyma się on z Harrym. Myślałam, że są dla siebie jak bracia, mimo tego, że Percy od zawsze był dupkiem. Więc czemu teraz zbliża się on do mnie, choć nie powinno go tu być?!
Z trudem przełknęłam ślinę, gdy kucnął przede mną tak jak wcześniej Nicholas i zaczął mi się przyglądać. W jakimś stopniu pocieszał mnie fakt, że nie zauważył telefonu  i trwającego połączenia.
– Biorąc pod uwagę, że Nicholas chciał znaleźć ci zajęcie, żebyś się nie nudziła, pobawimy się trochę, co ty na to? – ten obrzydliwy uśmiech, który pamiętałam z imprezy u Dylana zagościł na jego ustach.
Jego cuchnący oddech muskał moją twarzy, gdy zaczął nachylać się, chwytając moją twarz. Starałam się wyrwać, jednak nic to nie dało, wiec czym prędzej splunęłam prosto na jego oczy. Odskoczył ode mnie z krzykiem, a ja byłam z siebie dumna.
– Kurwa mać! – wrzasnął wściekły przecierając twarz rękawem. – Chcesz grać nieczysto? Proszę bardzo. – warknął i zanim mogłam cokolwiek zrobić scyzoryk przeciął skórę mojego ramienia, razem z materiałem bluzy. Krzyknęłam głośno, patrząc jak krew sączy się z rany.
Patrzył na mnie z szerokim uśmiechem, podczas kiedy ja ogłuszona przez ból starałam się zachować spokój.
Na moje szczęściu, lub nieszczęście, ktoś otworzył drzwi i zawołał Percy’ego, przez co on wstał i przed opuszczeniem pomieszczenia zawiązał moje usta jakąś chustką, wyciągniętą z kieszeni. Zaczęłam szlochać cicho, roztrzęsiona, kiedy z powrotem nachyliłam się by dotknąć nosem jakiegoś przycisku na telefonie. Ramię płonęło mi z bólu, jednak z całych sił starałam się to ignorować. Na małym wyświetlaczu komórki wyświetliło mi się, że połączenie zostało zerwane.
Czas mijał niewyobrażalnie wolno. Poświęciłam go na uspokajanie się i zebranie myśli. Kilka razy słyszałam szemranie po drugiej stronie drzwi, jakby ktoś coś przykręcał, czy mocował, jednak nie skupiałam się  na tym.
Cokolwiek by się nie działo, nie mogę pozwolić, by Harry’emu stała się krzywda.
W pewnym momencie usłyszałam głośny huk.
Słyszałam kłótnie i coraz to głośniejsze dźwięki szarpaniny. Byłam pewna, że to Harry. Nie, nie, nie. Chciałam krzyknąć, by go ostrzec, jednak szmatka w moich ustach mi to uniemożliwiła. Łzy zebrały się w moich oczach ponownie.
Drewniane drzwi otwarły się, a ja mogłam dostrzec metalową, połyskująca linkę na wysokości kostek. Jednak nie był to Harry, tylko Niall. Dostrzegł mnie, a ja od razu zaczęłam kręcić głową wydając z siebie dźwięk piśnięcia. Horan z pewnością przekroczył próg i w tym samym momencie usłyszałam wystrzał z pistoletu.
Niall upadł z głuchym jękiem na kolana, łapiąc się za brzuch. Nie wierzyłam w to co się dzieje. Starałam się krzyczeć, gdy łzy przysłoniły mi obraz. Zaczęłam się wyrywać spod uścisku węzłów jednak nie mogłam. Upadłam głową na swoje podkurczone uda.
Niall z początku starał się doczołgać do mnie, jednak po chwili opadł, przestając się ruszać. Wtedy właśnie w progu pojawił się Harry wraz z Lily. Dziewczyna od razu podbiegła do Horana, sprawdzając puls i oglądając jego ranę. Styles widząc ciało swojego przyjaciela skamieniał. Obserwował ich przez chwilę, a następnie podbiegł do mnie, rozplątując moje dłonie i wyciągając szmatkę z ust. Kiedy tylko to zrobił głośny szloch opuścił moje usta. Chciałam zbliżyć się do Nialla, jednak Harry przytrzymał mnie, a ja opadłam w jego ramiona.
Moje dłonie zacisnęły się na jego koszulce, gdy mocno trzymał mnie przy swojej piersi.
Czemu Niall? To nie mogła być prawda. Tyle mu zawdzięczałam i to on był najbardziej pałający szczęściem i optymizmem ze wszystkich osób które znałam. A teraz leżał we własnej krwi, bo chciał mnie ratować. Mnie. To wszystko moja wina.
Później wszystko działo się szybko i bez jakiejkolwiek emocji z mojej strony. Zayn i Louis wynieśli Nialla i wraz z Lily ruszyli by zawieźć go do szpitala. Harry starał się pomóc mi wstać, jednak moje odrętwiałe nogi odmówiły posłuszeństwa. Uniósł więc mnie i niosąc na rękach wyniósł z tego obskurnego pomieszczenia. Wciąż trzymałam jego koszulkę w jakimś stopniu ciesząc się, że jest obok. Jednak jak mogłam się cieszyć po tym co stało się Niallowi?
Jakimś sposobem znalazłam się na zewnątrz. Harry usadowił mnie na siedzeniu w jego aucie, a później zajął się opatrywaniem mojej rany na ramieniu i czole. Oboje milczeliśmy. On był zamyślony, co widziałam bo wyrazie jego twarzy i chciałam w tamtym momencie wejść do jego myśli.
Kiedy skończył, rzucił apteczkę na tylnie siedzenia i odgarnął moje włosy, muskając przy tym dłonią mój policzek. Spojrzałam na niego, wciąż będąc przerażoną.
– Boże, tak bardzo cieszę się, że cię znaleźliśmy. – wyszeptał, a ja zacisnęłam powieki, nie chcąc na powrót się rozpłakać.

Okej… Chyba zbyt rozklejający ten rozdział, co? Przepraszam jeśli wyszło tak ckliwie, ale sama mam takie humor więc.. okk.  Co sądzicie? Ojejku, jeszcze tylko 3 rozdziały ;o ;c

Kocham was! <3

13 komentarzy:

  1. Niesamowity!! Czekam na next-roxi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Niall! Błagam nie uśmiercaj go! Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. O jezusie! Powiedz, że Niall z tego wyjdzie! Że nic mu nie będzie! Nie może mu być! Lubię go!
    Czekam z niecierpliwością na następny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG kocham cię :*
    ale wyzdrowiej mi Nialla ;)
    kocham czekam pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Cudowny rozdział:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No po prostu wow niezły ten rozdział biedny Niall :(
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezu o jezu o jezu nie moge
    Jajku
    OMFG tu sie tyle dzieje
    Rycze
    Załamie sie chyba
    Przez ff popadam w depresje
    @Faza_Bo_Hazza
    A tak btw to jest swietne chce jzu next xx

    OdpowiedzUsuń
  8. nieeeeeeeeeeeeeeee rycze glownie z dwoch powodow: raz ranny Horan dwa niedlugo koniec
    powiedz ze bedziesz prowadzila nowego lub bedzie 2 sezon prooosze ja nie wytrzymam bez :'(

    OdpowiedzUsuń
  9. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TLKO NIE TO JESTEM TU NOWA I PRZECZYTAŁAM KAŻDY ROZDZIAŁ W 3 GODZINY ALE CÓŻ :D JPRRR ZA CO JA SIE PYTAM ZA CO HORAN UMARŁ? ! DAJ SZYBKO NEXT BŁAGAM !

    OdpowiedzUsuń
  10. powinnaś tłumaczyć więcej blogów o złym Harrym :D to jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG BOSKIE BIEDNY NIALL :(

    OdpowiedzUsuń
  12. :c Niall... dzieciaku.... :C

    OdpowiedzUsuń