W
życiu czasami bywają chwilę, gdy człowiek nie jest pewny co do swoich działań,
czy decyzji. Zastanawia się wtedy na nowo i na nowo, nie chcąc popełnić
jakiegoś błędu, bojąc się. Właśnie to robiłam, stojąc przed drewnianymi
drzwiami prowadzącymi do piwnicy. Lily wyprzedziła mnie już dawno i czekała na
dole, jednak ja po prostu byłam sparaliżowana.
Chciałam
wreszcie zajrzeć do tych pudełek, by przekonać się czy mój ojciec mówił prawdę.
Jeśli tak, zdjęcie mojej mamy powinno znajdować się w jednym z nich. Jakaś
część wręcz modliła się o to, by to wszystko okazało się kłamstwem. Jednak nie
byłam głupia i wiedziałam, że moje modlitwy zapewne nic nie dadzą.
Stwierdzając
w myślach, że chcę mieć to jak najszybciej za sobą, ruszyłam po drewnianych
schodach. Każdy z nich skrzypiał na swój
odmienny sposób, przypominając mi noc, kiedy pierwszy raz zobaczyłam Harry’ego.
Te właśnie dźwięki wydawały się być niczym tykanie zegara przyczepionego do
bomby.
Piwnica
wyglądała dokładnie tak samo jak ją zapamiętałam. Stare, zakurzone słoiki w
kątach, drewniane skrzynie. Z rury wciąż ciekła woda, a półka z pudełkami nadal
stała w tym samym miejscu. Lily
siedziała na jednej ze skrzynek, czekając cierpliwie na mój ruch. Dłonią wskazała
mi odpowiednie miejsce.
Podeszłam
do pudełek z walącym w piersi sercem. Ta sytuacja była przytłaczająca.
Wiedziałam, że Lily mnie obserwowała, gdy drżącą z nerwów ręką sięgnęłam po
szare pudełko z nazwiskiem mojego ojca.
Było
brudne i zakurzone, co oznaczało, że jestem pierwszą osobą od dawna która
trzyma je w swoich rękach.
Słyszałam
swój ciężki oddech, nad którym nie panowałam. Chwyciłam wieko, odsłaniając
zawartość trzymaną przeze mnie. Mój zamazany od wzbierających się w oczach łez
wzrok dostrzegł zdjęcie uśmiechniętej brunetki. Zacisnęłam zęby, unosząc wzrok
na kamienny sufit.
Kucnęłam,
czując jak uginają się pode mną nogi. Nie miałam już żadnych wątpliwości.
Wróciłam wzrokiem na zdjęcie, którego nigdy nie widziałam w domu. Wydawało się
być robione bez wiedzy znajdującej się na nim osoby; mojej mamy.
To
dlatego ojciec obwiniał się za jej śmierć. To dlatego nie chciał tak bardzo bym
widywała się z Harrym.
– Kto
siedział wtedy w aucie? – pytanie opuściło moje usta, gdy zamknęłam pudełko i
wsunęłam je na półkę.
– Nie
wiem, Trish – usłyszałam zza siebie głos Lily.
Mój
urywany oddech, ucichł, gdy zagryzłam wargę poddając się płynącym łzom.
Wpatrywałam się w stosik szarych kwadracików, skrywających tajemnice. Niewiele
myśląc chwyciłam za pudełko podpisane imieniem i nazwiskiem Stylesa.
W
momencie, gdy chciałam je otworzyć, usłyszałam skrzypienie schodów. Lily
poderwała się do góry, a ja ujrzałam tak dobrze znaną mi sylwetkę.
– Co
ty tu kurwa robisz? – dał się słyszeć zachrypnięty głos. – Lily!
Wood
siedziała cicho, wpatrując się w niego, kiedy schodził po schodach. Dostrzegł
mnie i w jednym momencie, jego ciało poderwało się by znaleźć się blisko mnie.
Jednak ja robiąc kilka kroków w tył chyba nieświadomie posłałam mu znak, że nie
chce by się zbliżał. Stanął więc jakiś metr ode mnie, wpatrując się w pudełko w
moich dłoniach. Jego wzrok skakał od mojej twarzy, do przedmiotu. Mogłam
wyczytać z jego twarzy adrenalinę, strach, szczęście i rozpacz.
Moje
uczucia wcale się od tych nie różniły. Czułam się tak słaba, jakbym miała zaraz
załamać się pod swoim własnym ciężarem.
Jednym
ruchem zdarłam pokrywę z pudełka, a moje oczy otworzyły się szerzej widząc, że
jest ono puste. Przez pierwszą chwilę myślałam, że może zdjęcie jakimś sposobem
wypadło, jednak po minucie dotarła do mnie prawda.
Pudełko
Harry’ego jest puste. Co oznacza, że nie ma on żadnej osoby, na której mu
zależy na tyle, by trafiła ona do środka. Jest pozbawiony emocji. Nie
wiedziałam co powinnam czuć. Tyle emocji kotłowało się we mnie, że zaczęły one
się mieszać.
–
Posłuchaj… – zaczął, unosząc dłonie i robiąc krok w moją stronę.
– Nie
zamierzam. – odpowiedziałam twardo.
Wiedziałam,
że gdybym pozwoliła sobie na chwilę słabości, to pewnie zwyczajnie bym
odpuściła. A nie mogłam. Nie mogłam
pozwolić na to, by Harry ponownie się do mnie zbliżył.
Spuściłam
wzrok i szybkim tempem udałam się w stronę schodów prowadzących na górę.
Minęłam Harry’ego i kiedy już miałam postawić krok na pierwszym stopniu on
chwycił mnie za nadgarstek, mocno przyciągając do siebie.
Nie, nie, nie, nie.
Moje
pięści były zaciśnięte, kiedy poczułam jak nasze klatki piersiowe się stykają. Mój
wzrok utrzymywał się na guzikach jego czarnej bluzki, a ja sama nie chciałam go
unosić.
– Masz
zamiar tak po prostu wyjść? – zapytał z wyrzutem, srogim tonem – Uciec?! Po tym
wszystkich chcesz zwyczajnie uciec?!
Jego
uścisk był twardy i nie miałam szans wyrwać z niego swojej ręki. Rozważałam
opcję krzyku, jednak jego słowa trafiły mnie na tyle, że z tego zrezygnowałam.
–
Właśnie. Po tym wszystkim, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. – powiedziałam nadal wpatrując się w jego
koszulkę. Nie panowałam nad tymi słowami i wiedziałam, że były one dla niego ciosami,
w pierwszej chwili chciałam przeprosić, powiedzieć; nie to miałam na myśli. Zamiast tego wykrztusiłam z siebie kolejne
zdanie:
– Puść
mnie, wracam do domu. – wyszeptałam i ku mojemu zdziwieniu uścisk naprawdę
zelżał.
Odważyłam
się unieść wzrok, by zobaczyć, wpatrujące się we mnie ze smutkiem zielone oczy.
Jednak nie odwzajemniałam długo spojrzenia, ponieważ moje nogi same poniosły
mnie do wyjścia.
Nie
byłam z siebie dumna, bo jakaś część mnie wołała o rozmowę z nim. Błagała mnie
bym zawróciła. Byłam zanadto nieugięta.
Szłam
dość wolno wąskim chodnikiem, wgapiona w parę wydostającą się z moich ust.
Chłód wieczora koił moje nerwy, które
szalały własną drogą. Nie mogłam skupić
się na jednej myśli, bo zaraz przeskakiwałam do kolejnej. Nic nie czułam, a jednocześnie czułam wszystko.
Ocknęłam
się dopiero wtedy, gdy ktoś zakrył dłonią moje usta i zaczął ciągnąć do tyłu.
Przerażenie opanowało moje ciało, kiedy starałam się krzyczeć. Nie dałam rady,
ponieważ dłoń przyduszała mnie i uniemożliwiała cokolwiek. Drażniący nozdrza
zapach wydobywał się z białej szmatki przyciśniętej do mojej twarzy. Mój oddech
stał się płytszy, a oczy zaczęły się zamykać. Nie mogłam zwalczyć senności.
Ból
przeszywający moją głowę, spowodował, że ocknęłam się, otwierając oczy.
Przyłożyłam dłoń do czoła i zorientowałam się, że krwawię. Otumaniona zaczęłam
rozglądać się, lekko zamazanym wzrokiem. Nie dałam rady się skupić. Minęła dość
długa chwila, zanim zorientowałam się co się stało.
Nie
wiedziałam gdzie się znajdowałam. Małe, ciemne pomieszczenie w którym jedyne
światło dawała jak mogłam się zorientować szpara pod drzwiami.
Spróbowałam
wstać, jednak coś trzymało moje dłonie. Opadłam na kolana, czując piekące w
oczy łzy. To nie możliwe, powtarzałam w myślach, szarpiąc dłońmi.
Czułam
zagrożenie, strach jednak ból głowy lekko przyćmiewał te uczucia. Zaczęłam
krzyczeć. Darłam się tak niewyobrażalnie głośno, że aż zdziwiłam samą siebie.
Jednak jedyne co przyniósł mój krzyk, to otwarcie się drzwi i ukazanie mi
sylwetki jakiegoś mężczyzny.
–
Witaj śpiąca królewno, dawnośmy się nie widzieli, co?
OMG, TOTALNA PORAŻKA, WIEM I PRZEPRASZAM.
Z JEDNEJ STRONY NIE WIEM CO MAM O TYM ROZDZIALE SĄDZIĆ, A Z DRUGIEJ
MAM OCHOTĘ NAPISAĆ GO NA NOWO. LOL, NIE ROZUMIEM SAMEJ SIEBIE OK.
DZIWNIE SIĘ CZUJĘ Z MYŚLĄ O PONIEDZIAŁKU, ALE STARAM SIĘ BYĆ
OPTYMISTKĄ.. TAA KOGO PRÓBUJĘ OSZUKAĆ!
CO SĄDZICIE?
JAK TAM U WAS?
ILY <3
świetny rozdział <3 ale mam nadzieję że Harry nie odpuści tak szybko i zorientuje się że Trish została porwana ... :c
OdpowiedzUsuń@foreveralonexx3
Nie.nawidze Cie za to w jakim momencie skonczylas.... Bozeee nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu i mam nadzieje ze Harry ja uratuje, a potem beda zyc dlugo i szczesliwieee!!
OdpowiedzUsuńJegdfg genialne omfg KTO JĄ PORWAŁ?!?!?!? o ja jebie chce juz next xxx weny. zycze rozdzial genialny xx @Faza_Bo_Hazza
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze Harry uratuje ja stawiam od Grimmiego ha
OdpowiedzUsuńCzekam na next
jejuu, wczoraj zaczęłam czytać i mogę powiedzieć szczerze UWILBIAM GO !!! jest zajebisty !
OdpowiedzUsuńCzyli ten palant, którego imienia i nazwiska nie pamiętam dorwał Trish? Czy Harry zareaguje i uratuje Trish? Czy w końcu porozmawiają i wszystko wyjaśnią?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;*
Jaka porażka?!?
OdpowiedzUsuńJesteś super kocham to ff
czemu w takim momencie? :(
Powodzenia w szkole.
U mnie w tej szkole nawet spoko. Niedługo przyjeżdza do mnie finka z wymiany więc będzie fajnie.
Nie no...teraz mnie to będzie trapiło cału czas...
Niech Harry uratuje Trish i niech wkońcu powie, że ją kocha(bo tak jest,?,tak?)
Fajnie by było jakby Trish była w bardzo poważnym stanie i Harry by się popłakał itp a potem wyznałby jej miłość,ale po co ja to pisze.
Twoje ff twoje pomysły.
Ja bez względu na wszystko będę cię kochać.
pozdrawiam
całuje
Ściskam
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
mega ♥ daj szybciutko next ;**
OdpowiedzUsuńOMG SUKO ZAJEBISTE <33333
OdpowiedzUsuńKOCHAAAMMMMMM :******
Huh, jaka porażka? Nie mogę powiedzieć, że to najlepszy rozdział w historii bloga, ale jest naprawdę bardzo przyzwoity - trochę krótki, ale nie oczekuję kokosów na wierzbie w czasie trwania roku szkolnego.
OdpowiedzUsuńPowiem tak - Trish to zwyczajna idiotka. Uwielbiam jej postać, ale jest taka impulsywna, że czasami to aż nie do zniesienia. Dlaczego nie chciała porozmawiać z Hazzą, przecież na to zasługiwał. Ja rozumiem, że poczuła się dotknięta przez to, że nikt nie umieścił jej w pudełku Stylesa, ale czego ona chciała? Żeby ktoś w reszcie ją dorwał, co i tak się ostatecznie stało? No błagam...
A Lily? Nie spodziewałam się, że będzie w stanie po kryjomu pokazać Trish pudełka. Sądziłam, że przynajmniej to z kimś uzgodniła, a tu taki szok.
W każdym razie, życzę ci naprawdę dużo weny i powodzenia w szkole, bo wiem, jakie to bywa męczące.
Luv ya, Happily <3
czasami mówimy coś, co chcemy odwołać później.... ach... gdyby to wszystko było takie proste,jak cofnięcie wideo...
OdpowiedzUsuń