Czułam zagrożenie, strach jednak ból głowy
lekko przyćmiewał te uczucia. Zaczęłam krzyczeć. Darłam się tak niewyobrażalnie
głośno, że aż zdziwiłam samą siebie. Jednak jedyne co przyniósł mój krzyk, to
otwarcie się drzwi i ukazanie mi sylwetki jakiegoś mężczyzny.
– Witaj śpiąca królewno, dawnośmy się nie
widzieli, co?
Chwilę
po usłyszeniu głosu mężczyzny, który wydawał mi się być znajomy, małe
pomieszczenie zostało rozświetlone. Musiałam przymknąć oczy i pomrugać parę
razy. Słyszałam cichy śmiech i wiedziałam, że owy człowiek zbliżył się, kucając
przede mną.
Duża
dłoń chwyciła moje policzki, a ja zmuszona byłam spojrzeć na niego zamazanym
wzrokiem.
–
Spróbuj krzyczeć znowu, to gwarantuje ci, że już nigdy więcej nie wydasz z
siebie dźwięku. – syknął, powodując ciarki na moim ciele.
W
jednej chwili jakbym wytrzeźwiała. Poczułam
ucisk w głowie, a zaraz potem moje uszy zatkały się, jakbym siedziała w
startującym samolocie. Chwila i na powrót odzyskałam normalne poczucie. Mój
wzrok zaostrzył się, dzięki czemu mogłam dostrzec twarz mężczyzny.
Moje
domysły okazały się prawdą, gdy poznałam rysy twarzy i brązowe włosy mężczyzny.
Ostatnim razem widziałam go krwawiącego na ziemi starego budynku. Tym razem to
ja byłam ofiarą.
–
Czego ode mnie chcesz? – wykrztusiłam, siłując się z węzłem zaciśniętym na
moich dłoniach.
Czułam
jak lina wbija mi się w nadgarstki, jednak wciąż próbowałam się wyszarpać.
–
Widzisz… – puścił moje policzki i ułożył dłonie jak do modlitwy. – Powiem ci
mój plan, dobrze? – retoryczne pytanie, wypowiedziane szaleńczo podekscytowanym
głosem zabrzmiało w mojej głowie. Nicholas cieszył się jak dziecko.
–
Zamierzam cię trochę pomęczyć… – zaczął, mrużąc oczy z uśmiechem. – Ale nie
martw się, przeżyjesz. Cóż, przynajmniej mam taką nadzieję. – spojrzałam na
niego z przerażeniem w oczach. On dostrzegł to i pogłaskał mnie po policzku, na
co ja odwróciłam głowę z obrzydzeniem.
Oblizał
wargi przed kontynuowaniem.
– Twój
ukochany przyjdzie ci pomóc, jak książę na białym rumaku… – przerwał,
zamyślając się na chwilę. – Lub może jako czarnoksiężnik na czarnym rumaku… Oboje
znamy jego ciemną stronę, czyż nie kochanie?
Zaczęło
się we mnie gotować. Strach przerodził się w złość i lekkie otępienie.
– A
kiedy po ciebie przyjedzie, wpadnie w pułapkę. Szykuj się na ostatnie spotkanie
ze swoim Romeo, Julio.
Zaśmiał
się głośno.
–
Chcesz wiedzieć co mu zrobię? – spytał i nie czekając na moją odpowiedź mówił
dalej. – Przyjedzie sam, nie będzie chciał czekać na resztę jego kolegów.
Wpadnie tu i zacznie się bójka. Oczywiście wygra ją, bo jakże by inaczej,
prawda? – zachichotał, unosząc ręce w geście teatralnym – Przekroczy próg tego
pomieszczenia, żeby cię uratować. A później pif paf i żegnaj Harry Stylesie.
Zaczęłam
odczuwać strach o życie Harry’ego. W tamtym momencie zapomniałam o wszystkim co
zdarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia. Łzy zebrały się w moich oczach, bo
wiedziałam, że nie będę w stanie temu zapobiec. Nicholas był zbyt pewny siebie.
Nie zmieniało to faktu, że będę próbować.
Z jednej strony nie wierzyłam w to, że po
naszej ostatniej wymianie zdań Harry zorientuje się, że Nicholas mnie porwał. Co
w jakiś sposób mnie uszczęśliwiało. Nie chciałam by cokolwiek mu się stało. Z
drugiej strony bałam się, że Styles pojawi się by mnie ratować. Modliłam się w
myślach, by tego nie robił.
–
Harry tutaj nie przyjedzie. – powiedziałam pewnie, unosząc wzrok i pozwalając pojedynczej
łzie spłynąć. Chciałam go nastraszyć. Zniszczyć jego plan tak by coś nie poszło
tak jak to przemyślał.
Nicholas
przechylił głowę, marszcząc brwi w smutną minę.
– Ojej,
chyba mamy kryzys związkowy. – jego dolna warga wysunęła się, gdy grał jak
pięciolatek co zaczynało mnie irytować. – Rozumiem, że dowiedziałaś się o
brudnym sekreciku i zostawiłaś swojego chłopca. To musiało być dla niego
ciosem, nie sądzisz? Jedyna licząca się dla niego osoba postanowiła go opuścić.
Nie
odpowiedziałam, spuszczając wzrok.
Miał
rację.
–
Cóż.. – nagle ponownie się rozbudził, wstając i ruszając w kierunku wyjścia. –
Jeśli nie przyjedzie on, wtedy ty zastąpisz jego miejsce.
Wzruszając
ramionami wyszedł, zamykając za sobą drewniane drzwi.
Pierwsze
co zrobiłam to podkuliłam nogi, opierając na nich swoją bolącą głowę. Musiałam
zebrać myśli, skupić się. Jednak w ogóle mi to nie wychodziło. Szarpałam
nadgarstkami jednak to nic nie dawało.
Zaczęłam płakać z niemocy, nerwów i strachu.
Chwilę
tą przerwało buczenie, dochodzące z kieszeni mojej bluzy. Adrenalina wypełniła
moje żyły, gdy zorientowałam się, że to dzwoniący telefon. Przychyliłam się
cała na bok, tak, że stara Nokia uderzyła o kamienną podłogę, wibrując na niej.
Dzwoniła
Lily. Nie zastanawiając się na tym, zaczęłam wyginać się w dziwny sposób, by
nosem nacisnąć zielony przycisk. Dziękowałam bogu, gdy mi się udało.
Jednak
zanim zdążyłam wydusić z siebie słowo, drzwi od pomieszczenia otworzyły się.
Nie mogłam uwierzyć, gdy ujrzałam w nich Percy’ego, uśmiechającego się
obrzydliwie. W dłoniach obracał scyzoryk. Myślałam, że trzyma się on z Harrym.
Myślałam, że są dla siebie jak bracia, mimo tego, że Percy od zawsze był
dupkiem. Więc czemu teraz zbliża się on do mnie, choć nie powinno go tu być?!
Z
trudem przełknęłam ślinę, gdy kucnął przede mną tak jak wcześniej Nicholas i
zaczął mi się przyglądać. W jakimś stopniu pocieszał mnie fakt, że nie zauważył
telefonu i trwającego połączenia.
– Biorąc
pod uwagę, że Nicholas chciał znaleźć ci zajęcie, żebyś się nie nudziła,
pobawimy się trochę, co ty na to? – ten obrzydliwy uśmiech, który pamiętałam z
imprezy u Dylana zagościł na jego ustach.
Jego
cuchnący oddech muskał moją twarzy, gdy zaczął nachylać się, chwytając moją
twarz. Starałam się wyrwać, jednak nic to nie dało, wiec czym prędzej splunęłam
prosto na jego oczy. Odskoczył ode mnie z krzykiem, a ja byłam z siebie dumna.
–
Kurwa mać! – wrzasnął wściekły przecierając twarz rękawem. – Chcesz grać nieczysto?
Proszę bardzo. – warknął i zanim mogłam cokolwiek zrobić scyzoryk przeciął
skórę mojego ramienia, razem z materiałem bluzy. Krzyknęłam głośno, patrząc jak
krew sączy się z rany.
Patrzył
na mnie z szerokim uśmiechem, podczas kiedy ja ogłuszona przez ból starałam się
zachować spokój.
Na
moje szczęściu, lub nieszczęście, ktoś otworzył drzwi i zawołał Percy’ego,
przez co on wstał i przed opuszczeniem pomieszczenia zawiązał moje usta jakąś
chustką, wyciągniętą z kieszeni. Zaczęłam szlochać cicho, roztrzęsiona, kiedy z
powrotem nachyliłam się by dotknąć nosem jakiegoś przycisku na telefonie. Ramię
płonęło mi z bólu, jednak z całych sił starałam się to ignorować. Na małym
wyświetlaczu komórki wyświetliło mi się, że połączenie zostało zerwane.
Czas
mijał niewyobrażalnie wolno. Poświęciłam go na uspokajanie się i zebranie
myśli. Kilka razy słyszałam szemranie po drugiej stronie drzwi, jakby ktoś coś
przykręcał, czy mocował, jednak nie skupiałam się na tym.
Cokolwiek by się nie działo, nie mogę
pozwolić, by Harry’emu stała się krzywda.
W
pewnym momencie usłyszałam głośny huk.
Słyszałam
kłótnie i coraz to głośniejsze dźwięki szarpaniny. Byłam pewna, że to Harry.
Nie, nie, nie. Chciałam krzyknąć, by go ostrzec, jednak szmatka w moich ustach
mi to uniemożliwiła. Łzy zebrały się w moich oczach ponownie.
Drewniane
drzwi otwarły się, a ja mogłam dostrzec metalową, połyskująca linkę na
wysokości kostek. Jednak nie był to Harry, tylko Niall. Dostrzegł mnie, a ja od
razu zaczęłam kręcić głową wydając z siebie dźwięk piśnięcia. Horan z pewnością
przekroczył próg i w tym samym momencie usłyszałam wystrzał z pistoletu.
Niall
upadł z głuchym jękiem na kolana, łapiąc się za brzuch. Nie wierzyłam w to co
się dzieje. Starałam się krzyczeć, gdy łzy przysłoniły mi obraz. Zaczęłam się
wyrywać spod uścisku węzłów jednak nie mogłam. Upadłam głową na swoje
podkurczone uda.
Niall
z początku starał się doczołgać do mnie, jednak po chwili opadł, przestając się
ruszać. Wtedy właśnie w progu pojawił się Harry wraz z Lily. Dziewczyna od razu
podbiegła do Horana, sprawdzając puls i oglądając jego ranę. Styles widząc
ciało swojego przyjaciela skamieniał. Obserwował ich przez chwilę, a następnie
podbiegł do mnie, rozplątując moje dłonie i wyciągając szmatkę z ust. Kiedy
tylko to zrobił głośny szloch opuścił moje usta. Chciałam zbliżyć się do
Nialla, jednak Harry przytrzymał mnie, a ja opadłam w jego ramiona.
Moje
dłonie zacisnęły się na jego koszulce, gdy mocno trzymał mnie przy swojej
piersi.
Czemu Niall?
To nie mogła być prawda. Tyle mu zawdzięczałam i to on był najbardziej pałający
szczęściem i optymizmem ze wszystkich osób które znałam. A teraz leżał we własnej
krwi, bo chciał mnie ratować. Mnie. To wszystko moja wina.
Później
wszystko działo się szybko i bez jakiejkolwiek emocji z mojej strony. Zayn i
Louis wynieśli Nialla i wraz z Lily ruszyli by zawieźć go do szpitala. Harry
starał się pomóc mi wstać, jednak moje odrętwiałe nogi odmówiły posłuszeństwa.
Uniósł więc mnie i niosąc na rękach wyniósł z tego obskurnego pomieszczenia.
Wciąż trzymałam jego koszulkę w jakimś stopniu ciesząc się, że jest obok.
Jednak jak mogłam się cieszyć po tym co stało się Niallowi?
Jakimś
sposobem znalazłam się na zewnątrz. Harry usadowił mnie na siedzeniu w jego
aucie, a później zajął się opatrywaniem mojej rany na ramieniu i czole. Oboje
milczeliśmy. On był zamyślony, co widziałam bo wyrazie jego twarzy i chciałam w
tamtym momencie wejść do jego myśli.
Kiedy
skończył, rzucił apteczkę na tylnie siedzenia i odgarnął moje włosy, muskając
przy tym dłonią mój policzek. Spojrzałam na niego, wciąż będąc przerażoną.
–
Boże, tak bardzo cieszę się, że cię znaleźliśmy. – wyszeptał, a ja zacisnęłam
powieki, nie chcąc na powrót się rozpłakać.
Okej… Chyba zbyt rozklejający ten rozdział, co? Przepraszam jeśli wyszło
tak ckliwie, ale sama mam takie humor więc.. okk. Co sądzicie? Ojejku, jeszcze tylko 3
rozdziały ;o ;c
Kocham was! <3
Ojeju :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn eww
Niesamowity!! Czekam na next-roxi :)
OdpowiedzUsuńNie! Niall! Błagam nie uśmiercaj go! Czekam na next
OdpowiedzUsuńO jezusie! Powiedz, że Niall z tego wyjdzie! Że nic mu nie będzie! Nie może mu być! Lubię go!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
Pozdrawiam ;*
OMG kocham cię :*
OdpowiedzUsuńale wyzdrowiej mi Nialla ;)
kocham czekam pozdrawiam :*
Świetne! Cudowny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńNo po prostu wow niezły ten rozdział biedny Niall :(
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
O jezu o jezu o jezu nie moge
OdpowiedzUsuńJajku
OMFG tu sie tyle dzieje
Rycze
Załamie sie chyba
Przez ff popadam w depresje
@Faza_Bo_Hazza
A tak btw to jest swietne chce jzu next xx
nieeeeeeeeeeeeeeee rycze glownie z dwoch powodow: raz ranny Horan dwa niedlugo koniec
OdpowiedzUsuńpowiedz ze bedziesz prowadzila nowego lub bedzie 2 sezon prooosze ja nie wytrzymam bez :'(
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! TLKO NIE TO JESTEM TU NOWA I PRZECZYTAŁAM KAŻDY ROZDZIAŁ W 3 GODZINY ALE CÓŻ :D JPRRR ZA CO JA SIE PYTAM ZA CO HORAN UMARŁ? ! DAJ SZYBKO NEXT BŁAGAM !
OdpowiedzUsuńpowinnaś tłumaczyć więcej blogów o złym Harrym :D to jest świetne!
OdpowiedzUsuńOMG BOSKIE BIEDNY NIALL :(
OdpowiedzUsuń:c Niall... dzieciaku.... :C
OdpowiedzUsuń