niedziela, 7 września 2014

Rozdział 30: Powrót

Nie chciałam, żeby sytuacja przybrała taki obrót.  Oczywiste było, że wolałam mieć Harry’ego przy sobie, tak samo jak tatę. Czemu to wszystko musiało się tak namieszać? Czemu moja mama zginęła właśnie przez… nich. Chciałabym po prostu uszczypnąć się w rękę i zorientować, że to wszystko było tylko chorym wyobrażeniem.
Nie skontaktowałam się z Harrym pod odsłuchaniu wiadomości głosowej od niego. Jednak nie będę kłamać. Wysłuchiwałam jej setki razy tamtego dnia. Być może myślałam, że to w jakiś sposób pomoże. Jak głupia byłam.
Rankiem, kiedy otworzyłam oczy był zdeterminowana, by pójść do pracy i wrócić do domu. Nie wiedziałam co chcę powiedzieć ojcu, jednak byłam pewna, że nie mogę przez wieki siedzieć na głowie państwa Jackson.
Dlatego właśnie umyłam się, ubrałam w zwykły strój codzienny, który składał się z niebieskich, obcisłych dżinsów, białej bluzki z narysowanym wzorem Batmana i bluzy z typu bejsbolówek. Upięłam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z pokoju, chyba po raz pierwszy, zgarniając jeszcze telefon i portfel do kieszeni spodni.
– Dzień dobry, kochana! –  gdy tylko zeszłam po schodach zaatakowały mnie ramiona pani Jackson.
Uśmiechnęłam się, czując od niej to co wszyscy zwykli nazywać matczyną miłością. Odwzajemniłam uścisk.
– Dzień dobry  – powiedziałam cicho, wciąż wstyd było mi za to, że tak po prostu przesiedziałam tyle dni w pokoju gościnnym.
– Wszystko w porządku? – odchyliła głowę, jakby chciała zobaczyć, czy nie mam żadnych ran na  twarzy.
– Tak, tak – powiedziałam, a mój głos załamał się dziwnie, przez co chrząknęłam speszona. – Przepraszam, że tak siedziałam wam na głowie, bez słowa wyjaśnień. I dziękuję, że mnie państwo nie wyrzucili.
Mama Blaze’a zaśmiała się serdecznie, kręcąc głową.
– Żartujesz skarbie? – pogłaskała moja ramię, zanim kontynuowała. – Nic się nie stało i nikt nie ma ci niczego za złe. Mam po prostu nadzieję, że wszystko w życiu ci się ułoży.Z zawsze możesz na nas liczyć. Cokolwiek się stało, pamiętaj, że po burzy zawsze wychodzi słońce.
Odetchnęłam z ulgą, a na mojej twarzy automatycznie zagościł uśmiech. Kobieta stojącą przede mną była niesamowita i kochałam ją jak członka rodziny, mimo, że nie byłyśmy spokrewnione.
– Blaze! – krzyknęła, a mój przyjaciel wyłonił się zza rogu kuchni.
– Gotowa? – uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową.
Zgarnął kluczyki od auta, leżące na komodzie i przeczesał swoje włosy dłonią.
– Więc jedźcie ostrożnie. – pani Jackson założyła dłonie na piersi – I przyjedź jeszcze do nas Trish, może na obiad w niedługim czasie?
– Oczywiście, że przyjdę z wielką chęcią – powiedziałam i ostatni raz ją uścisnęłam.
Oboje z Blazem wyszliśmy z domu, kierując się do srebrnego BMW. Przez całą drogę słuchaliśmy radiowych hitów i wygłupialiśmy się troszkę, tak jak kiedyś, gdy dopiero go poznałam. Dzięki temu nie myślałam tak dużo i nie denerwowałam się.
– Więc jakie plany na studia? – spytał, przyciszając radio.
– Chcę stąd wyjechać. Najlepiej do stanów. CCNY mnie zainteresował*. – powiedziałam bez zastanowienia.
Tak, właśnie do takiego wniosku doszłam prze ostatnie dni. Nie wyobrażam sobie zostania w Londynie na studia. A wyjazd może być idealnym rozwiązaniem dla problemów. Być może chcę uciec, może jestem tchórzem, ale tak postanowiłam.
– Naprawdę? – wydawał się być zaskoczony – Mój kumpel wybiera się do CCNY.
W tamtym momencie nie przejęłam się tym zbytnio. Blaze zaczął mówić o tym, że przedstawi mnie swojemu przyjacielowi, bo być może wybieramy się do tego samego collegu. Słuchałam go i uśmiechałam się, mimo, że świadomość powrotu do pracy zaczęła sprawiać mi dyskomfort.
Nie minęły dwie minuty, a Blaze zaparkował pod Etną, przez co ja musiałam przełknąć formującą się w gardle gulę.
– Masz dzwonić, jeśli by się coś działo, tak? – powiedział, a ja od razu kiwnęłam głowę. – Chciałbym iść z tobą, ale musze wrócić i pomóc mamie w domu. Jeden telefon i jestem tu za pięć minut.
Posłałam mu krzywy uśmiech i dziękując wyszłam z auta. Blaze nie odjechał dopóki ja nie weszłam do knajpy. Przywitał mnie znajomy gwar, który choć trochę przyćmił moje myśli. Weszłam za ladę, witając się z Elly i z centralnego punktu knajpy mogłam rozejrzeć się dookoła. Nie wyszukałam wzrokiem żadnej znajomej twarzy, prócz kilku stałych klientów.
Blondynka nie wspominała nic o Harrym, dzięki czemu mogłam spróbować zacząć dzień normalnie.
Zamówienia przelewałam na papier jak maszyna, zapełniając mój długopis bazgrołami. Wir pracy wciągnął mnie i nawet gdybym faktycznie chciała to nie znalazłabym czasu na rozmyślanie.
– Kawa z mlekiem bez cukru, kawa bez mleka z cukrem, kawa z mlekiem i cukrem. – powtarzałam, nalewając parującą ciecz do trzech kubków.
Zaczęłam przekładać filiżanki na blat, tak, żeby Elly mogła roznieść je do stolików. Zobaczyłam cień sylwetki, więc uniosłam spojrzenie, gotowa przyjąć nowe zamówienie, jednak twarz zastygła mi w bezruchu.
Czarnowłosa dziewczyna, którą dobrze znałam stała przede mną lekko zestresowana, przyglądając się mojej reakcji z zaciekawieniem.
– Lily? – powiedziałam, choć to zabrzmiało bardziej pytająco niż się spodziewałam.
Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech, na który mój oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co mam robić. Zawołać Elly? Uciec na zaplecze?
Mój oddech przyspieszył, kiedy zacisnęłam dłonie na rąbku mojego fartuszka.
– Trish, nie dasz rady nas wszystkich unikać. – zaczęła, opierając się wygodnie o ladę. – Wszyscy domyślamy się co się dzieje i uwierz mi, że najlepiej będzie jeśli z nami porozmawiasz.
– Nie chcę. – wybąkałam, przygryzając wargę.
– Powinnaś to przemyśleć, Trish. Harry odchodzi od zmysłów, a my wszyscy się martwimy. Po tym wszystkim masz zamiar tak po prostu nas ignorować? Nie zapytasz o cokolwiek? Nie będziesz próbowała dowiedzieć się o szczegółach?
Westchnęłam, prostując się niezauważalnie. Chciałam. Jednak jakaś część mnie czuła, że nie jest na to gotowa. Pozostawał tylko jeden, niezmienny fakt…
– Chcę sprawdzić pudełka. – zadeklarowałam odważnie. – I dowiedzieć się, kto zabił moją matkę. Kto siedział w samochodzie, który ją potrącił.
Lily patrzyła na mnie przez chwilę, a później pokiwała głową.
– Chodź ze mną.


*The City College of New York – uczelnia wyższa (kolegium) w Nowym Jorku.
Dam, dam, daam ;o
Pudełka, pudełka, pudełka :D Co sądzicie? ;)
Szkoła wysysa ze mnie wszelkie siły, też tak macie? ;c A jutro poniedziałek… Przesyłam wam internetowego przytulasa *hug*

Ily

16 komentarzy:

  1. Fdafsddaddjkdhs genialne
    Omfg to musi sie wyjasnic nooo
    Ona musi mu wybaczyc
    Tobie tez *huuuug*
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie krotki,ale fajny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pudełka... Yaaay! *hug* ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielki hug dla ciebie <3
    Niech Trish wybaczy Harremu...
    Kocham cię
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity! chociaz troche krotki:-( jestem bardzo ciekawa co jest takiego w tych pudelkach i co z harrym i trish?!
    Z zniecierpliwoscia czekam na nexta.<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity
    Szkoda ze krotki eww
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże, przez chwilę zaćmienia nie wiedziałam o jakie pudełka chodzi :D Ale jak już się skapnęłam, a Lily pozwoliła na to Trish... Jestem w szoku, serio.

    Cóż rozdział króciutki, ale mamy początek szkoły, więc to jest okej. Nie sądziłam, że Trish tak szybko spotka swoich "przyjaciół" (mam na myśli Lily). Mam mieszane uczucia co do tej dziewczyny, tak szczerze mówiąc. Mam wrażenie, że ma problemy, które ją przerastają i nie pozwalają normalnie funkcjonować.
    Poza tym, jestem ciekawa momentu, w którym Trish spotka się z Harry'm. Mam wrażenie, że nie będzie to nic przyjemnego i chce mi się płakać jak o tym pomyślę - nie wiem czemu. Po prostu mam przed oczami obraz zapłakanego Hazzy i... Jakoś tak.

    I tak, ze mnie też szkoła wysysa siły :D Szczególnie, że w drugiej klasie liceum nauczyciele już w pierwszym tygodniu postanowili zadawać nam miliony prac domowych i zapowiadać sprawdziany - porażka.

    Całuję, Happily <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uu jaki upór że chce zobaczyć te pudełka jeśli ktoś jej zabroni to niech go walnie mocno :)
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  9. Trochę krótki jak na tak długie czekanie

    OdpowiedzUsuń
  10. o kurde :o mam nadzieje że nikt z obecnej paczki Harrego tego nie zrobił :o
    @foreveralonexx3

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham ♥ dawaj szybciutko next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę krótki jak na tak długie czekanie

    OdpowiedzUsuń
  13. Się kurde narobiło no. Mam nadzieję, że Harry tak łatwo nie odpuści sobie i będzie nachodził Trish tak długo, aż ona z nim porozmawia i wszystko jakoś wyjaśnią.
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. hsbzhsbchsshhzjsbsjbdidud
    hsbuxhwgssieheugehbj
    *-* jezu co dalej?
    Kto zabił jej mamę¿
    mastmpny prosze.bo zwariuje <3

    OdpowiedzUsuń