Nie chciałam, żeby sytuacja przybrała taki
obrót. Oczywiste było, że wolałam mieć
Harry’ego przy sobie, tak samo jak tatę. Czemu to wszystko musiało się tak
namieszać? Czemu moja mama zginęła właśnie przez… nich. Chciałabym po prostu
uszczypnąć się w rękę i zorientować, że to wszystko było tylko chorym
wyobrażeniem.
Nie skontaktowałam się z Harrym pod odsłuchaniu
wiadomości głosowej od niego. Jednak nie będę kłamać. Wysłuchiwałam jej setki
razy tamtego dnia. Być może myślałam, że to w jakiś sposób pomoże. Jak głupia
byłam.
Rankiem, kiedy otworzyłam oczy był zdeterminowana, by
pójść do pracy i wrócić do domu. Nie wiedziałam co chcę powiedzieć ojcu, jednak
byłam pewna, że nie mogę przez wieki siedzieć na głowie państwa Jackson.
Dlatego właśnie umyłam się, ubrałam w zwykły strój
codzienny, który składał się z niebieskich, obcisłych dżinsów, białej bluzki z
narysowanym wzorem Batmana i bluzy z typu bejsbolówek. Upięłam włosy w
wysokiego kucyka i wyszłam z pokoju, chyba po raz pierwszy, zgarniając jeszcze
telefon i portfel do kieszeni spodni.
– Dzień dobry, kochana! – gdy tylko zeszłam po schodach zaatakowały
mnie ramiona pani Jackson.
Uśmiechnęłam się, czując od niej to co wszyscy zwykli
nazywać matczyną miłością. Odwzajemniłam uścisk.
– Dzień dobry
– powiedziałam cicho, wciąż wstyd było mi za to, że tak po prostu
przesiedziałam tyle dni w pokoju gościnnym.
– Wszystko w porządku? – odchyliła głowę, jakby
chciała zobaczyć, czy nie mam żadnych ran na
twarzy.
– Tak, tak – powiedziałam, a mój głos załamał się
dziwnie, przez co chrząknęłam speszona. – Przepraszam, że tak siedziałam wam na
głowie, bez słowa wyjaśnień. I dziękuję, że mnie państwo nie wyrzucili.
Mama Blaze’a zaśmiała się serdecznie, kręcąc głową.
– Żartujesz skarbie? – pogłaskała moja ramię, zanim
kontynuowała. – Nic się nie stało i nikt nie ma ci niczego za złe. Mam po
prostu nadzieję, że wszystko w życiu ci się ułoży.Z zawsze możesz na nas
liczyć. Cokolwiek się stało, pamiętaj, że po burzy zawsze wychodzi słońce.
Odetchnęłam z ulgą, a na mojej twarzy automatycznie
zagościł uśmiech. Kobieta stojącą przede mną była niesamowita i kochałam ją jak
członka rodziny, mimo, że nie byłyśmy spokrewnione.
– Blaze! – krzyknęła, a mój przyjaciel wyłonił się
zza rogu kuchni.
– Gotowa? – uśmiechnął się, a ja kiwnęłam głową.
Zgarnął kluczyki od auta, leżące na komodzie i
przeczesał swoje włosy dłonią.
– Więc jedźcie ostrożnie. – pani Jackson założyła
dłonie na piersi – I przyjedź jeszcze do nas Trish, może na obiad w niedługim
czasie?
– Oczywiście, że przyjdę z wielką chęcią –
powiedziałam i ostatni raz ją uścisnęłam.
Oboje z Blazem wyszliśmy z domu, kierując się do
srebrnego BMW. Przez całą drogę słuchaliśmy radiowych hitów i wygłupialiśmy się
troszkę, tak jak kiedyś, gdy dopiero go poznałam. Dzięki temu nie myślałam tak
dużo i nie denerwowałam się.
– Więc jakie plany na studia? – spytał, przyciszając
radio.
– Chcę stąd wyjechać. Najlepiej do stanów. CCNY mnie
zainteresował*. – powiedziałam bez zastanowienia.
Tak, właśnie do takiego wniosku doszłam prze ostatnie
dni. Nie wyobrażam sobie zostania w Londynie na studia. A wyjazd może być
idealnym rozwiązaniem dla problemów. Być może chcę uciec, może jestem tchórzem,
ale tak postanowiłam.
– Naprawdę? – wydawał się być zaskoczony – Mój kumpel
wybiera się do CCNY.
W tamtym momencie nie przejęłam się tym zbytnio.
Blaze zaczął mówić o tym, że przedstawi mnie swojemu przyjacielowi, bo być może
wybieramy się do tego samego collegu. Słuchałam go i uśmiechałam się, mimo, że
świadomość powrotu do pracy zaczęła sprawiać mi dyskomfort.
Nie minęły dwie minuty, a Blaze zaparkował pod Etną,
przez co ja musiałam przełknąć formującą się w gardle gulę.
– Masz dzwonić, jeśli by się coś działo, tak? – powiedział,
a ja od razu kiwnęłam głowę. – Chciałbym iść z tobą, ale musze wrócić i pomóc
mamie w domu. Jeden telefon i jestem tu za pięć minut.
Posłałam mu krzywy uśmiech i dziękując wyszłam z
auta. Blaze nie odjechał dopóki ja nie weszłam do knajpy. Przywitał mnie znajomy
gwar, który choć trochę przyćmił moje myśli. Weszłam za ladę, witając się z
Elly i z centralnego punktu knajpy mogłam rozejrzeć się dookoła. Nie wyszukałam
wzrokiem żadnej znajomej twarzy, prócz kilku stałych klientów.
Blondynka nie wspominała nic o Harrym, dzięki czemu
mogłam spróbować zacząć dzień normalnie.
Zamówienia przelewałam na papier jak maszyna,
zapełniając mój długopis bazgrołami. Wir pracy wciągnął mnie i nawet gdybym
faktycznie chciała to nie znalazłabym czasu na rozmyślanie.
– Kawa z mlekiem bez cukru, kawa bez mleka z cukrem,
kawa z mlekiem i cukrem. – powtarzałam, nalewając parującą ciecz do trzech
kubków.
Zaczęłam przekładać filiżanki na blat, tak, żeby Elly
mogła roznieść je do stolików. Zobaczyłam cień sylwetki, więc uniosłam
spojrzenie, gotowa przyjąć nowe zamówienie, jednak twarz zastygła mi w
bezruchu.
Czarnowłosa dziewczyna, którą dobrze znałam stała
przede mną lekko zestresowana, przyglądając się mojej reakcji z zaciekawieniem.
– Lily? – powiedziałam, choć to zabrzmiało bardziej pytająco
niż się spodziewałam.
Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech, na który mój
oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co mam robić. Zawołać Elly? Uciec na
zaplecze?
Mój oddech przyspieszył, kiedy zacisnęłam dłonie na
rąbku mojego fartuszka.
– Trish, nie dasz rady nas wszystkich unikać. –
zaczęła, opierając się wygodnie o ladę. – Wszyscy domyślamy się co się dzieje i
uwierz mi, że najlepiej będzie jeśli z nami porozmawiasz.
– Nie chcę. – wybąkałam, przygryzając wargę.
– Powinnaś to przemyśleć, Trish. Harry odchodzi od
zmysłów, a my wszyscy się martwimy. Po tym wszystkim masz zamiar tak po prostu
nas ignorować? Nie zapytasz o cokolwiek? Nie będziesz próbowała dowiedzieć się
o szczegółach?
Westchnęłam, prostując się niezauważalnie. Chciałam.
Jednak jakaś część mnie czuła, że nie jest na to gotowa. Pozostawał tylko
jeden, niezmienny fakt…
– Chcę sprawdzić pudełka. – zadeklarowałam odważnie. –
I dowiedzieć się, kto zabił moją matkę. Kto siedział w samochodzie, który ją
potrącił.
Lily patrzyła na mnie przez chwilę, a później pokiwała
głową.
– Chodź ze mną.
*The City College of New York – uczelnia
wyższa (kolegium) w Nowym Jorku.
Dam, dam, daam ;o
Pudełka, pudełka, pudełka :D Co sądzicie?
;)
Szkoła wysysa ze mnie wszelkie siły, też
tak macie? ;c A jutro poniedziałek… Przesyłam wam internetowego przytulasa *hug*
Ily ♥
Fdafsddaddjkdhs genialne
OdpowiedzUsuńOmfg to musi sie wyjasnic nooo
Ona musi mu wybaczyc
Tobie tez *huuuug*
@Faza_Bo_Hazza
Krótkie:/
OdpowiedzUsuńStrasznie krotki,ale fajny.
OdpowiedzUsuńPudełka... Yaaay! *hug* ♥
OdpowiedzUsuńWielki hug dla ciebie <3
OdpowiedzUsuńNiech Trish wybaczy Harremu...
Kocham cię
Czekam na next
Niesamowity! chociaz troche krotki:-( jestem bardzo ciekawa co jest takiego w tych pudelkach i co z harrym i trish?!
OdpowiedzUsuńZ zniecierpliwoscia czekam na nexta.<3
Niesamowity
OdpowiedzUsuńSzkoda ze krotki eww
Czekam na next
O mój boże, przez chwilę zaćmienia nie wiedziałam o jakie pudełka chodzi :D Ale jak już się skapnęłam, a Lily pozwoliła na to Trish... Jestem w szoku, serio.
OdpowiedzUsuńCóż rozdział króciutki, ale mamy początek szkoły, więc to jest okej. Nie sądziłam, że Trish tak szybko spotka swoich "przyjaciół" (mam na myśli Lily). Mam mieszane uczucia co do tej dziewczyny, tak szczerze mówiąc. Mam wrażenie, że ma problemy, które ją przerastają i nie pozwalają normalnie funkcjonować.
Poza tym, jestem ciekawa momentu, w którym Trish spotka się z Harry'm. Mam wrażenie, że nie będzie to nic przyjemnego i chce mi się płakać jak o tym pomyślę - nie wiem czemu. Po prostu mam przed oczami obraz zapłakanego Hazzy i... Jakoś tak.
I tak, ze mnie też szkoła wysysa siły :D Szczególnie, że w drugiej klasie liceum nauczyciele już w pierwszym tygodniu postanowili zadawać nam miliony prac domowych i zapowiadać sprawdziany - porażka.
Całuję, Happily <3
Uu jaki upór że chce zobaczyć te pudełka jeśli ktoś jej zabroni to niech go walnie mocno :)
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
Trochę krótki jak na tak długie czekanie
OdpowiedzUsuńo kurde :o mam nadzieje że nikt z obecnej paczki Harrego tego nie zrobił :o
OdpowiedzUsuń@foreveralonexx3
kocham ♥ dawaj szybciutko next'a :*
OdpowiedzUsuńTrochę krótki jak na tak długie czekanie
OdpowiedzUsuńSię kurde narobiło no. Mam nadzieję, że Harry tak łatwo nie odpuści sobie i będzie nachodził Trish tak długo, aż ona z nim porozmawia i wszystko jakoś wyjaśnią.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam ;*
hsbzhsbchsshhzjsbsjbdidud
OdpowiedzUsuńhsbuxhwgssieheugehbj
*-* jezu co dalej?
Kto zabił jej mamę¿
mastmpny prosze.bo zwariuje <3
genialny ;)
OdpowiedzUsuń