poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 20: Zapomnienie

Kiedy otworzyłam oczy mogłam poczuć zaschnięte na moich policzkach łzy. Niechętnie sięgnęłam po telefon, by sprawdzić która jest godzina. Dochodziła dziewiąta. Odczytałam również wiadomość od Harry’ego, która mówiła, że przyjedzie po mnie około  dziesiątej. Miałam więc jeszcze trochę czasu.
Czułam się paskudnie. Nie tylko z powodu bólu głowy i niewyspania, ale również przez zdarzenia z wczorajszego wieczoru. Zapewne, był to moment kulminacji całej siedzącej we mnie frustracji. Dlatego właśnie siedziałam kilka godzin w nocy nie mogąc spać i płakałam jak głupia.
Wygramoliłam się z łóżka, czując, że przyda mi się chłodny prysznic.  Było duszno, a na polu świeciło słońce, które pojawiło się nareszcie w tak deszczowej Anglii.
Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ubranie, które wpadło mi w rękę, okazało się być nim krótkie, czarne spodenki i biały podkoszulek z napisem, na którego nie zwróciłam uwagi.
Udałam się do łazienki i odkręciłam kurek z zimną wodą, z rzucając z siebie piżamę. Czułam się wyczerpana, tak, jakby całe siły i chęci zostały ze mnie wyssane.
Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Moje oczy były podpuchnięte i lekko zaczerwienione, a piegi, których tak nie lubiłam stały się bardziej widoczne. Świetnie, pomyślałam, idealne rozpoczęcie dnia.
Około czterdziestu minut później siedziałam na łóżku orzeźwiona przez prysznic, ubrana i pomalowana.
Moje myśli po raz kolejny zaprzątał Harry. To co nas łączy z pewnością jest dziwne i dość… specyficzne. No bo jak inaczej można to nazwać?
Usłyszałam dźwięk parkowanego na podjeździe samochodu. Chwyciłam swoją małą torebkę i zbiegłam na dół. Wyszłam z domu i po upewnieniu się, że drzwi są zamknięte ruszyłam stronę auta. Harry wysiadł z niego i z lekkim uśmiechem na ustach podszedł do mnie. Oplótł mnie ramionami w pasie, a już po chwili czułam jego miękkie usta na swoich. Wplotłam dłonie w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej, sądzę, że w tamtym momencie był on jedyną osobą która sprawiła, że mój zły humor i niepewność odeszły.
– Hej – powiedział cicho, a następnie przygryzł moją dolną wargę, składając na ustach delikatny pocałunek.
– Hej – uśmiechnęłam się.

*

Zatrzymaliśmy się po kilku minutach drogi pod dwupiętrowym budynkiem. Z początku myślałam, że jest to zwyczajny dom, jednak kiedy wysiadłam mogłam dostrzec drewnianą tabliczkę, powieszoną przy bramie wejściowej, głoszącą nazwę kawiarenki. Diario.
Z zewnątrz ściany pomalowane były na odcień beżu, a dookoła kawiarenki rozciągał się ogród. Nic specjalnego. Żadnych stolików na zewnątrz, kilka okien i z pewnością duża ilość kwiatów.
Harry uśmiechał się głupkowato i już po chwili otwierał przede mną drzwi kawiarni. Kiedy przeszłam przez próg do moich nozdrzy dotarł słodki zapach czekolady i jakichś ciast. Rozglądnęłam się i przez chwilę stałam oniemiała. Przede mną rozciągała się szklana ściana, która dawała niesamowity widok na drugą część ogrodu. Za nią też poustawiane były małe, okrągłe stoliczki, przy których siedzieli ludzie, pijąc kawę, czy jedząc zamówiony posiłek.
Po lewej stronie, w środku pomieszczenia znajdowała się lada, obok której w lodówkach stały różnego rodzaju ciasta i inne przekąski. Za ladą klientów obsługiwała młoda dziewczyna, w blond włosach spiętych w koka.
Za nią, znajdowały się drzwi do, jak zgadywałam, kuchni. Obok lady schody, prowadzące na drugie piętro.
Natomiast całą resztę pomieszczenia zajmowały pojedyncze stoliki, dla dwóch, góra czterech osób. Nie było ich dość dużo, tak samo jak ludzi ich zajmujących.  Na ścianach pozawieszane były obrazy, a z małych głośniczków wydobywała się cicha, powolna muzyka.
– Żyjesz? – usłyszałam cichy śmiech Harry’ego, który stanął za mną i objął mnie ramionami w talii. Chwilę później poczułam jego ciepłe usta na moim karku.
– Chyba trafiłam do nieba – uśmiechnęłam się, po czym wyplątując z jego uścisku, odwróciłam.
Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, chcąc zatrzymać tą bliskość jak najdłużej. Chłonęłam jego zapach, dotyk i smak ust całą sobą, niczym jakaś idiotka.
Kiedy się od niego odsunęłam, mogłam dostrzec mały uśmieszek na jego ustach.
– Harry – usłyszałam dość cichy głos, a wzrok Harry’ego powędrował na kogoś stojącego za mną.
Wyprostował się nagle i ścisnął moją dłoń tak mocno, że po kilku sekundach moje palce zaczęły drętwieć.
Odwróciłam się powoli i spojrzałam na dziewczynę, który była autorem tych słów.
Lekko kręcone, brązowe włosy opadały na jej ramiona. Była ładna, a jej wzrok cały czas utrzymywał się na Harrym do którego w jakiś sposób wydawała mi się być podobna. Po chwili jednak przeniosła spojrzenie na mnie i uśmiechnęła się niepewnie, wystawiając w moją stronę dłoń.
– Gemma. Gemma Styles. – powiedziała, a mnie zmroziło.
TA Gemma?
Zanim mój mózg przetrawił nowe informacje, odruchowo sięgnęłam po jej dłoń, by ją uścisnąć, jednak Harry był szybszy. Chwycił mój nadgarstek i w geście obronnym przysunął mnie bliżej siebie. Nie rozumiałam jego zachowania.
To jest jego siostra. Gemma, która była powodem ostatniego zamieszania stała teraz przed nami z krzywą miną, nosząc nazwisko Styles.
Nigdy nie zagłębiałam się w aspekty jego rodziny. Nigdy też w ogóle nie myślałam i nie przyszło mi do głowy by go o to zapytać.
– Nie sądziłam, że wciąż tu przychodzisz – zwróciła się Gemma, do swojego brata, jakby sytuacja sprzed sekundy nie miała miejsca.
Spojrzałam na Harry’ego który teraz oddychał ciężko, wciąż trzymając mnie kurczowo przy swoim ramieniu. Nie wiedziałam czy jest zły, czy może zdenerwowany, jednak próbując go uspokoić zaczęłam delikatnie gładzić kciukiem zewnętrzną stronę jego dłoni.
Nie odpowiedział.
– Harry, chciałabym z tobą porozmawiać – powiedziała, a później spojrzała na mnie – W cztery oczy.
Przełknęłam ślinę i przez chwilę czułam się jak intruz. Może powinnam wyjść i zostawić ich samych, przemknęło mi przez myśli i już miałam ruszyć to wyjścia, gdy Harry wzmocnił swój uścisk.
– Nie mamy o czym rozmawiać – warknął, a Gemma przełknęła ślinę, lekko zdenerwowana.
– Unikasz mnie od tylu lat! – jęknęła i zrobiła krok w naszą stronę. – Czy nie możesz zapomnieć?
Harry, ku mojemu zdumieniu, zaśmiał się sarkastycznie i uniósł brwi.
– Zapomnieć? – spytał i puścił mnie, zbliżając się do niej.
Górował nad nią nie tylko wzrostem, ale i również pewnością siebie.
– Już dawno to zrobiłem – jego dłonie zacisnęły się w pięści, a ja położyłam dłoń na jego ramieniu, nie chcąc by przypadkiem stracił nad sobą panowanie. – Już dawno zapomniałem o tym, że mam siostrę.
Po tych słowach odwrócił się od niej i chwycił moją dłoń, ciągnąc w stronę wyjścia. Spojrzałam przez ramię na skuloną sylwetkę Gemmy i mogłam przysiąc, że w tamtym momencie płakała.

*

Siedziałam a aucie Harry’ego, zaciskając nerwowo dłonie. Nie wiedziałam gdzie jedziemy i jak powinnam zareagować, na zaistniałą sytuację.
Harry wpatrywał się tępo w przednią szybę prowadząc auto jakby z przyzwyczajenia. Zdawał się zapomnieć o mojej obecności i być we własnym świecie z którego ja nie chciałam go wyrywać.
Z dzisiejszego poranka jasno wynikało to, że Gemma jest jego siostrą, a w ich wspólnej przeszłości musiało zdarzyć się coś, przez co Harry wprost jej nienawidzi. Nie wiedziałam co, ale byłam pewna, że nie poszło o ostatniego cukierka w paczce.
Zatrzymaliśmy się pod dużym apartamentowcem. Harry wciąż milczał, gdy wysiadł z auta i jak zwykle otworzył mi drzwi, podając dłoń. Jak na niego, zachowywał dziwny spokój, który mnie przerażał. Windą wyjechaliśmy na samą górę, a gdy wysiedliśmy obserwowałam Harry’ego. Otworzył drzwi na końcu korytarza i wpuścił mnie pierwszą.
Wciąż nie wypuszczając ze swoich ust żadnego słowa, zdjął buty i przeszedł do innego pomieszczenia. Znajdowałam się w przestronnym przedpokoju, w którym na wieszaku zostawiłam torebkę i już po chwili udałam się w ślady za Harrym.
Trafiłam do przestronnego pokoju, połączonego z kuchnią. Przede mną rozpościerał się niesamowity widok na miasto. Dwa szare fotele, jedna, dość spora, zielona kanapa. Nie zdążyłam rozglądnąć się po większych szczegółach, gdyż ujrzałam Harry’ego, stojącego przy małym stoliczku przy ścianie. Wpatrywał się w widok za dużym oknem ściennym. Ruszyłam powoli w jego stronę, jednak zatrzymałam się, gdy chwycił dużą, ozdobną wazę ze stolika i cisnął nią o ziemię w geście złości. Podskoczyłam przestraszona, a on w jednej chwili krzyknął , uderzając nogą o stolik, który chwilę później leżał na ziemi w kawałkach.
Sekundy mijały, a on wciąż dyszał ciężko. Zbliżyłam się do niego i po chwili zastanowienia oplotłam go ramionami w pasie od tyłu, opierając głowę o jego twarde plecy.

Nie chciałam naciskać, ani dodatkowo wyprowadzać go z równowagi, wiec po prostu trwałam w takiej pozycji mając nadzieję, że choć trochę mu tym pomagam.


Dziękuję za komentarze i wyświetlenia, kochani! ♥

Tag #DarknessFF

Do następnego! xx

12 komentarzy:

  1. O jezu boksie
    Harry jaki wybuchowy
    Ciekawe co sie stało pomiędzy nim z Gemmą
    Chce juz next xx
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co takiego się stało, że Harry tak nienawidzi Gemmy? To naprawdę musiała być poważna sprawa, bo o błahostkę na pewno nie poszło.
    Czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zarabisty! Czekam na nastepny ! ;* *0*

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest swietne <3 Kocham je ♥ Czekam na nastepny rozdzial :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jacie poznała Gemmę się porobiło tylko niech on w końcu powie co się stało że tak reaguje, rozdział i tak świetny
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały:**

    OdpowiedzUsuń
  8. Dawaj kolejny ale szybko! ;* Wspaniały! :3 /pozdrawiam Kinia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny *.*

    OdpowiedzUsuń