Gdy
samochody ruszyły, od razu na przód wynurzył się ten należący do Dylana. Harry
i Zayn jechali równo z niebieskim wozem, którego kompletnie nie kojarzyłam. Za
nimi, dwa inne auta, prawie się ze sobą zderzały.
Tłum
ludzi, wrzeszcząc ruszył na linię mety, a Lily, ciągnąc mnie za rękę, zaczęła
iść w zupełnie innym kierunku.
–
Gdzie idziemy? – spytałam, gdy weszłyśmy do środka jednego z budynków.
Był on
wysoki, jednak o dziwo nie należał do tych wypełnionych biurami. Musiała to być
stara fabryka, lub inne dawno już opuszczone miejsce.
–
Oglądać wyścig – uśmiechnęła się.
Dzięki,
o dziwo działającej, windzie już po chwili znalazłyśmy się na szczycie budynku.
Podłoga piszczała pod moimi stopami, jednak ja nie byłam skupiona na tym. Wiatr
owiał moje ramiona, przez co lekko zadrżałam. Byłyśmy wysoko, naprawdę wysoko.
Niepewnie podeszłam do barierki i spojrzałam w dół, a przed oczami mignęły mi
samochody, ścigające się.
Światła
Londyńskich obrzeży dawały niesamowity widok, wręcz łudzący.
–
Harry jest pierwszy – powiedziała Lily, skupiona. – Za nim Zayn i Percy –
mogłam wyczuć ekscytacje w jej głosie, gdy wypowiadała imię mulata.
Jednak
krew w żyłam zmroziło mi drugie imię.
–
Percy tu jest? – spytałam lekko wystraszona.
Ostatni
raz widziałam go na imprezie, kiedy dobierał się do mnie, jak to przystało na
dupka.
– Ta –
widać było, że nawet Lily nie pała do niego pozytywnymi uczuciami. – Chodź –
powiedziała, gdy auta oddaliły się tak, że nie mogłyśmy ich już obserwować.
Okazało
się, że budynek, na którego szczycie byłyśmy, znajdował się bardzo blisko
kolejnego. Lily przekroczyła barierkę i już po chwili znajdowała się na dachu
innego wieżowca. Następnie nie czekając na mnie ruszyła prosto, by po chwili
przejść przez kolejną barierkę.
Widząc
jak szybko przeskakuję z budynku na budynek, przeraziłam się. Jednak
wiedziałam, że nie mogę zostać w tym miejscu. Musiałam zobaczyć koniec wyścigu,
choć w głębi duszy wiedziałam, że to Harry zapewne wygra. Był zbyt pewny
siebie, gdy wsiadał do auta.
Niepewnie
przekroczyłam zardzewiałą barierkę. Trzymając się jej spoconymi dłońmi,
spojrzałam w dół. Szczelina, która oddzielała budynki była większa niż mi się
wydawało. Grawitacja wprost ciążyła na moich barkach.
Starając
się uspokoić wysunęłam jedną rękę do przodu i złapałam się drugiej barierki.
Następnie po prostu skoczyłam i ku mojemu szczęściu wylądowałam po drugiej
stronie.
Niestety
gdy uradowana stanęłam pewnie na dachu, spostrzegłam, że Lily gdzieś zniknęła. Ruszyłam
więc w kierunku, gdzie ostatni raz ją widziałam. Przejście prze kolejne
barierki zajęło mi trochę czasu, jednak powoli nabierałam prędkości.
–
Trish! – usłyszałam roześmiany głos Lily, dla której najwyraźniej zabawne było
moje nieudolne przechodzenie po dachach.
Wychyliłam
się i zobaczyłam ją stojącą na ulicy. Spostrzegłam drabinę, równie zardzewiałą
jak barierki. Już wyobrażałam sobie, jak spadam z takiej wysokości. Ciekawe czy
Harry przyszedłby na mój pogrzeb, przemknęło mi głupio przez myśl, zanim
zaczęłam powoli schodzić.
Gdy
już znalazłam się na dole, Lily chwyciła mnie za rękę i razem ruszyłyśmy w
kierunku tłumu ludzi, czekających przy mecie.
–
Następnym razem wolę iść dołem – powiedziałam, a Lily uśmiechnęła się.
–
Następnym razem? – jej uśmiech pogłębił się, gdy nieśmiało wzruszyłam
ramionami.
Usłyszałam warkot silników, który stawał się
coraz to głośniejszy. Tłum szalał, a już po chwili zza zakrętu wyłoniło się
auto Harry’ego. Pisk opon zaczął drażnić moje uszy, jednak byłam zbyt
podekscytowana, by się tym szczególnie przejmować. Harry przeciął linię mety, a
wśród tłumu rozległy się gwizdy i okrzyki zadowolenia, jak i te ciche pomruki,
niezadowolonych osób, które zapewne przegrały zakład.
Lily
uniosła dłonie do góry i również zaczęła krzyczeć, na co ja zaśmiałam się lekko.
Auto Harry’ego zatrzymało się, a on sam wysiadł z wielkim uśmiechem na twarzy,
odgarniając swoje niesforne loki. Tłum otoczył go i różni ludzie zaczęli mu
gratulować.
Jednak
wyścig się nie skończył.
Ruszyłam
w stronę Harry’ego, zostawiając Lily gdzieś za sobą, a gdy tylko do niego
dotarłam dwa samochody wystrzeliły zza rogu. Percy i Zayn. Widać było, że ich
walka o drugie miejsce nie jest czysta. Auto Zayna jechało w miarę prosto,
lekko wyprzedzając Percy’ego, jednak ten co chwila uderzał w bok samochodu
mulata.
Iskry
unosiły się w powietrzu. Auto Percy’ego po raz kolejny uderzyło swoim bokiem,
ale tym razem Zayn wpadł w poślizg. Wszyscy gapie nagle ucichli, obserwując jak
samochód Zayna zatacza kółka, a po chwili rozbija się o ceglaną ścianę.
Mimo
wypadku, Percy nie zatrzymał się. Wręcz przeciwnie – przyspieszył, po chwili
docierając do mety.
Ludzie
nie gratulowali mu, tylko od razu rzucili się na pomoc Malikowi. Gdzieś w
tłumie mignęła mi postać Lily, której głos jako jedyny rozróżniałam.
Zanim
zdążyłam cokolwiek zrobić, Harry ruszył wściekły w stronę Percy’ego. Jego oczy
pociemniały, a pięści trzymał zaciśnięte.
–
Pojebało cię?! – usłyszałam krzyk Harry’ego, który szturchnął Percy’ego tak, że
ten uderzył plecami o swój samochód.
– Tu
panują inne zasady – Percy uniósł dłonie, by go trochę uspokoić, jednak na nic
to się nie zdało.
Widząc
postawę i minę Harry’ego wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
Podbiegłam do nich z pustką w głowie, musiałam jakoś załagodzić sytuację.
–
Harry… – zaczęłam cicho, jednak widząc jego wściekły wzrok zabrakło mi słów.
–
Jesteś niedojebany Cavanag! – Styles po raz kolejny go szturchnął, a tym razem
Percy mu oddał.
– Nie
dotykaj mnie – warknął Percy, a po chwili jego wzrok skupił się na mnie.
Przełknęłam
ślinę zdenerwowana, a gdy na jego twarzy pojawił się ten obleśny uśmiech ugięły
się pode mną nogi.
– Nie
waż się na nią patrzeć kutasie – po tych słowach Harry wymierzył mu Percy’emu
siarczysty cios w policzek.
–
Widzę, że znalazłeś sobie nową lalkę do zabaw – zaśmiał się Cavanag, a Harry
warknął jak jakieś zwierzę i rzucił się na niego.
Już po
chwili obaj wylądowali na ziemi. Harry siedział na brunecie i okładał go
pięściami.
–
Harry! – krzyknęłam, próbując wyrwać go z tego transu, jednak nie słuchał.
Uklękłam
przy nim i chwyciłam jego ramię, mimo, że tak bardzo cieszył minie widok
obolałego Percy’ego. Ku mojemu przerażeniu Harry chwycił za moją dłoń wściekły
i strącił ją ze swojego ramienia.
–
Harry opanuj się – powiedziałam uspokajającym tonem, a jego ciosy zelżały. –
Zayn cię teraz potrzebuje, nie trać czasu na tego idiotę.
Odetchnęłam
cicho, gdy zaprzestał swoich ciosów. Odważyłam się chwycić delikatnie jego
dłoń, po czym powoli wstałam, ciągnąc go za sobą. Bałam się zrobić jakikolwiek
gwałtowny ruch. On wciąż wpatrzony w ciało Percy’ego oddychał szybko. Był
spięty i rozdrażniony. Nie panował nad swoim gniewem, więc nie byłam
pewna, czy nie będzie chciał wyżyć się
na mnie.
Wolną
dłoń położyłam na jego policzku, a on spojrzał na mnie. Miałam wrażenie, że
powoli się uspokaja, więc speszona spuściłam dłoń. Uśmiechnęłam się do niego
delikatnie. On ścisnął moją dłoń, splatając nasze palce, przez co moje serce
przyspieszyło bicia.
Na
moment zapomniałam o Percym i Zaynie. Jednak już po chwili ocknęłam się i
wyrwałam dłoń z uścisku Stylesa. Lekko zirytowało mnie to, co zaszło, a jeszcze
bardziej byłam zła na siebie za to, że podobało mi się to, jak moja dłoń jest
zamknięta w jego.
Minęłam
Harry’ego ruszając w stronę Zayna, którego zdążyli już wyciągnąć z totalnie
zniszczonego auta. Przy głowie mulata klęczała Lily. Gdy podeszłam bliżej ku
mojej uldze okazało się, że Zaynowi nie stało się nic poważnego. Był podrapany
i lekko zakrwawiony, jednak uśmiechał się lekko i coś mówił.
–
Wszystko dobrze? – spytałam, a Lily popatrzyła na mnie ze łzami w oczach,
jednak uśmiechnęła się kiwając głową.
Harry
poklepał Zayna po ramieniu i zagłębił się z nim w konwersację, podczas gdy ja
wstałam i odeszłam kawałek, by odetchnąć. Moje serce waliło, chcąc wyrwać się z
piersi, a ja sama drżałam z zimna i zdezorientowania.
Zawsze
będąc z Harrym dzieje się coś dziwnego i gwałtownego. Jest niebezpieczny.
Wszystko dookoła niego jest niebezpieczne. A ja tkwię w tym wszystkim,
zagłębiając się w coś, co nigdy nie powinno mnie spotkać.
Moje
rozmyślanie przerwało ciepłe uczucie na ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam
Harry’ego, który opatula mnie swoją skórzaną kurtką.
–
Dzięki – wydusiłam z siebie.
Harry
stanął obok mnie, chowając swoje, zaczerwienione na kostkach, dłonie do
kieszeni czarnych spodni. Odchylił głowę, patrząc na rozgwieżdżone niebo i
oddychając równomiernie. Wydał mi się zamyślony, a nostalgiczny nastrój unosił
się dookoła niego. Chciałam wtedy wejść do jego głowy, poznać myśli i zbadać
każdy ich centymetr. Ale zamiast tego mogłam się tylko odezwać.
–
Wszystko w porządku?- spytałam cicho.
Harry
wyrwany z transu spuścił głowę i spojrzał na mnie. Kiwnął głową i prychnął
cicho, jakby zadane przeze mnie pytanie było niepotrzebne i głupie, jakby
ludzie nigdy się o niego nie martwili i nigdy nie mieli martwić.
–
Gratuluję wygranej – napomniałam.
Uśmiechnął
się na wspomnienie o wyścigach, po czym wyciągnął z kieszeni moją bransoletkę.
–
Zatrzymam ją – powiedział – A następnym razem jedziesz ze mną.
Zaśmiałam
się sarkastycznie.
– Nie
ma mowy – pokręciłam głową.
–
Jeszcze zobaczysz – powiedział pewnie, a ja uniosłam brwi.
Nastała
cisza, przerywana przez rozmowy dochodzące ze strony tłumu. Wszyscy powoli
zbierali się do domów, lub zapewne na jakąś imprezę. Lily i Zayn gdzieś
zniknęli, jednak wiedziałam, że sobie poradzą. Z dzisiejszego wypadku gorzej
wyszedł Percy niż mulat.
Co
jakiś czas ktoś zaczepiał Harry’ego
gratulując mu wygranej i zapraszając gdzieś na wieczór. Jednak on odmawiał i
żegnał się z nimi jak z najlepszymi kumplami.
Przypomniałam
sobie sytuację, gdy pierwszy raz go spotkałam. Wszedł do piwnicy, w której
pilnował mnie Niall i miałam wrażenie, że wszyscy się go boją. A teraz? Teraz
wydaje się być taki społeczny i otwarty.
Nie
łączy pracy z życiem prywatnym? Bo w końcu porwanie mnie, to była praca,
zadanie do wykonania czyż nie? A teraz stoimy obok siebie jak starzy znajomi.
– To
jak, gotowa? – spytał po chwili, a ja zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co mu
chodzi.
– Na
co?
– Na
dzień spędzony ze mną – uśmiechnął się tryumfalnie – Jest już po północy. Dzień
się rozpoczął.
Otworzyłam
usta w niedowierzaniu. Więc taki był haczyk. Z początku ogarnęła mnie złość,
ale już po chwili mimowolnie uśmiechnęłam się i westchnęłam.
–
Jesteś nienormalny – zaśmiałam się, a on wzruszył ramionami. Mogłam przysiądz,
że przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu.
–
Niech ci będzie, a teraz chodź. – chwycił moją dłoń, ściskając ją delikatnie i
ruszył w stronę swojego auta.
Tym
razem jej nie wyrwałam. Postanowiłam delektować się tym ciepłym uczuciem, bo w
końcu nikt mi nie zabroni.
Dzień doberek
:D
Sama nie wiem
od czego zacząć… Siedzę w nowym domu, w pokoju bez mebli (bo mają dojechać
dopiero dzisiaj), ale to Was chyba nie interesuję xD Więc pominę te akapity w
których rozpisuję się na temat „Z życia Yokity” :P
Rozdział
pisało mi się bardzo lekko i szybko. Dlatego też, nie jestem pewna co o nim
sądzić. Z jednej strony jestem zadowolona, a z drugiej sądzę, że mogłabym go
napisać lepiej. Jednak biorąc pod uwagę to, że mam już pomysł na 15, skupię się
na nim.
A wy, co
sądzicie?
W ogóle, to
straszliwie dziękuję komentarze!!! *o* Moje serducho rozpływa się,
jak tylko czytam Wasze miłe słowa ♥
I wiem, że
wspominam o tym pod każdym rozdziałem, ale kocham Was i jesteście najlepsi ♥
Tag #DarknessFF
Tag #DarknessFF
omg dzis natknelam sie na tego bloga rano haha i czytalam go w kosciele bo mam rekolekcje lol a kolega obok "slabo widac, pokaz" haha swietny rozdzial. pozostaje stala czytelniczka - przysiegam - pozostawiajac moj pierwszy i ostatni komentarz tutaj:) dodaje do zakladek, powodzenia w pisaniu x
OdpowiedzUsuńHahahaahaahaaha!! xd znaczy ojej biedny Zayn :D czekam na dzień, czekam na dzień i na pytania :)) kocham <3 i czekam na obiecaną w pewnym charakterze 15 :p
OdpowiedzUsuńDziękuję!Poprawiłaś mi nastrój...Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńFajny!!!!!!!! *o*
OdpowiedzUsuńDzisiaj znalazłam tego bloga,już wieczorem i muszę ci napisać,że jest naprawdę cudny.Z każdym rozdziałem spoglądałam ile jeszcze mi ich zostało i prosiłam,żeby się nie skończyły,są jak trans,wciągają i to strasznie.A więc przeczytała jak do tej pory wszystkie rozdziały twojego uzależniającego i nałogowego opowiadania i dziękuje,że tak umiliłaś mi ten czas :) Mam ogromną nadzieję,na szybkie nn,bo cały dzień Trish z Harrym,będzie pewnie czymś niesamowitym (z resztą jak wszystko tutaj),Proszę o szybki następny rozdział,pozdrawiam,dodaje do obserwowanych,będę już komentować pod każdym nowym nn i DZIĘKUJE ZA TO DZIEŁO! haha Pozdrawiam Emila :* ♥
OdpowiedzUsuńHura wygrał nim było co do wątpliwości kurde chciałabym być na miejscu Trish szczególnie wtedy kiedy mówił że następny raz jedzie z nim jak ona nie chce to ja chętnie a tem haczyk Harry'ego kurde cwana bestia :)
OdpowiedzUsuńCzekam na 15 i ten ich dzień :)
@SezyKociak_xo
U zrobiłam literowke w nicku powinno być @SexyKociak_xo
UsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńNiesamowity <3 bardzo fajnie się go czytało :d <3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, uwielbiam twoje ff ♡ jednoz najlepszych
OdpowiedzUsuń@zuzabat
Moja droga rozdział jest wspaniały <3 Jeżeli można to mnie ciekawi to że jesteś w nowy domku jeżeli można chciałabym wiedzieć gdzie ułożyłaś meble xD Co do rozdziału nie wygląda na to że pisano go szybko jest perfekcyjny <3 Nie mogę doczekać się co Harry wymyśli <3 Jakież to boskie jak zobaczyłam tytuł "Wypadek" myślałam że coś stanie się Harry'emu ale stało się Zayn'owi ale na szczęście nie są to duże obrażenia :) Pozdrawiam xx. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału Justyna W.
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.* Nie mogę się doczekać kolejnego <333
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńZmiana domu? Cudnie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest w porządku. A Harry jak zawsze szalony i pogmatwany. Randka po północy? Czemu nie :P
Super rozdział xD
OdpowiedzUsuń