poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 4: Czujność

Weekend który miałam w całości poświecić na naukę, przepadł mi na leżeniu w łóżku i myśleniu. Ilekroć próbowałam usiąść nad książkami, wiedząc, że mam zaległości, po prostu nie mogłam się skupić. Byłam przytłoczona. Słysząc jakikolwiek trzask za oknem, bałam się, że to Harry wraz z kolegami, a najmniejszy dźwięk za drzwiami przyprawiał mnie o dreszcze.
Blaze próbował się ze mną skontaktować, jednak chyba po raz pierwszy potrzebowałam być sama. Zawsze wolałam spotkać się z nim, by po prostu się odprężyć, jednak nie tym razem.
Kiedy obudziłam się w poniedziałkowy ranek, po kolejnej nieprzespanej nocy, zorientowałam się, że będę musiała opuścić dom i iść do szkoły. Jest to dość ważny okres, gdyż za pół roku kończę liceum. Czeka mnie bal maturalny, matura, dorosłe życie, a ja wciąż nie mam żadnych planów na przyszłość.
Myśl opuszczenia w miarę bezpiecznego domu straszliwie mnie przerażała. Z drugiej strony, myślałam, nie mogę gnić w domu cały czas. W końcu będę musiała wyjść.
Każdą wykonywaną, poranną czynność przedłużałam jak tylko mogłam. W myślach powtarzałam, że wszystko będzie dobrze, by przekonać o tym samą siebie.  Koniec końców chwyciłam zapakowaną już torbę, ubrałam skórzaną kurtkę  i trampki, by wyjść z domu, dokładnie zamykając drzwi na klucz.
Idąc chodnikiem rozglądałam się bacznie dookoła. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu, choć tak naprawdę wiedziałam, że nie mam czego się obawiać. Gdyby któryś z nich chciał po mnie wrócić, już dawno siedziałabym w ciemnej piwnicy.
Wchodząc do szkoły omamił mnie znajomy hałas panujący na korytarzu. O dziwo nie przeszkadzał mi tak bardzo, jak zwykle, wręcz przeciwnie, skutecznie zagłuszał mój strach.
Po zostawieniu torby i kurtki w swojej szafce, kurczowo trzymając potrzebne na lekcję materiały, ruszyłam do klasy.  Przekroczyłam jej próg, wraz z dźwiękiem dzwonka. Zaczyna się, pomyślałam i zajęłam swoje stałe miejsce, na samym końcu klasy.
Nauczyciel od matematyki zajął swoje miejsce i zaczekał cierpliwie aż wszystkie rozgadane usta się zamkną, co nie potrwało długo. Pan Brown miał wśród nas swój autorytet, nie tylko dlatego, ze był naszym wychowawcą. Był młodym, wyluzowanym facetem, który do wszystkiego podchodził z wyczuciem i humorem.
Kiedy już miał zacząć mówić, drzwi od klasy otworzyły się zgrzytając cicho. W tamtym momencie miałam wrażenie, że moje serce podskoczyło do gardła, a żołądek zaczął uprawiać gimnastykę.
– O cholera – wyrwało mi się, więc szybko zatkałam dłonią usta.
Kilka osób z klasy zaczęło śmiać się ze mnie, a pan Brown posłał mi krzywe spojrzenie. Natomiast blondyn, który był powodem mojej takiej, a nie innej reakcji, zdawał się w ogóle mnie nie widzieć.
– Niall Horan – powiedział w stronę nauczyciela, w ogóle się nie witając czy wykazując inne oznaki manier.
– Ach tak! – pan Brown uśmiechnął się szeroko – Nowy uczeń, bardzo miło mi powitać cię w naszej klasie – podał mu dłoń i jakiś plik kartek.
Jakim cudem, do jasnej cholery, on tu jest?! I to jeszcze jako nowy uczeń! To niemożliwe, to mi się śni. Błagam, niech to mi się śni.
Zacisnęłam oczy, by po chwili otworzyć je ponownie. Niestety, ku mojemu pechowi, blond włosy Niall siedział w pierwszej ławce, pochylony do przodu. Miałam nadzieję, że po prostu jest tu ze swojego powodu, a nie mojego, choć sama w to nie wierzyłam.
Gdy lekcja dobiegła końca jako pierwsza opuściłam salę. Jego obecność mnie przytłaczała, musiałam znaleźć się jak najdalej od jego osoby.
Doskonale pamiętałam, że tamtej feralnej nocy był on elementem który nie pasował do reszty.  Prawie nic nie mówił, był lekko przestraszony i wyglądało na to, że również nie siedział w tamtym domu ze swojej własnej woli. Mimo wszystko był tam i to nie po mojej stronie, dlatego za nic nie mogłam powstrzymać czujności i strachu.
– Hej, Trish! – usłyszałam wołanie i odwróciłam się w kierunku Blaze’a. – Czemu nie odpowiadałaś na moje telefony? – zaczął z lekkim wyrzutem.
Och, nie.
– Byłam zmęczona, przepraszam – powiedziałam nieśmiało, posyłając mu lekki uśmiech.
– No cóż… – westchnął i postanowił zmienić temat – Pracujesz dzisiaj w Etnie?
Etna to dość mała, ale klimatyczna, knajpka należąca do rodziców Blaze'a. Można tam dostać wszystko, od poczciwych burgerów, aż do wyrafinowanych dań i deserów. Pracuję tam od kilku miesięcy i nie narzekam.
– Tak. Od poniedziałku do czwartku, naucz się wreszcie – wytknęłam mu, a on zaśmiał się cicho.
– Dobrze wiesz, jaką mam pamięć.
Kiedy już miałam odpowiedzieć, moją uwagę przykuł blondyn stojący po drugiej stronie korytarza i wpatrujący się prosto we mnie. Przy uchu trzymał telefon, a w drugiej dłoni książki.
Nagle zrobiło mi się słabo.
– Trish? – głos Blaze’a wyrwał mnie z zadumy – Wszystko w porządku?
– Tak, tak – odparłam szybko, odwracając wzrok od Horana – Przejdziemy się?
Wychodząc ze szkoły, żałowałam, że Blaze kończy później, a ja mam pracę. Bałam się, i starałam skupić na bezpiecznym dotarciu do Etny.
Cały dzień moje nerwy szalały, a wzrok poszukiwał Nialla i co chwila wyłapywał jego blond włosy. W którymś momencie miałam ochotę podejść do niego i tak po prostu zapytać, co tu robi, ale przerażała mnie myśl ponownego trafienia do piwnicy.
Idąc po idealnie wybrukowanej uliczce, prowadzącej do bramy szkoły, skupiałam się na swoich tramkach.
W pewnym momencie poczułam dość silne uderzenie i nim się spostrzegłam, leżałam na zielonym trawniku. Chłopak który na mnie wpadł zaśmiał się głośno i razem ze swoimi napakowanymi kolegami ruszyli przed siebie.
Moje pośladki bolały, a wściekłość wzbierała coraz szybciej. Wprost nienawidzę tych idiotów z naszej szkoły, którzy latają jak popaprani rozwalając wszystko dookoła. Jak takie nadpobudliwe goryle.
Zobaczyłam wyciągniętą w moją stronę męską dłoń. Spojrzałam w górę, a moje ciało oblał zimny pot. Widząc niebieskie oczy, które obserwowały mnie podczas dzisiejszego dnia, wstałam o własnych siłach, otrzepując spodnie.
Tylko nie okazuj swojego zdenerwowania, powtarzałam w myślach.
Moje serce biło w szalonym tempie, a ja sama rozglądałam się dookoła szukając drogi ucieczki. Jest dobrze, znajdujemy się przed szkołą, nie może mi nic zrobić.
– Słuchaj – chyba po raz pierwszy słyszałam jego głos. – Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale nie musisz się mnie bać. Nic ci nie zrobię, okej?
To jakiś dzień wyznań? Wolałabym, by trzymał się ode mnie z daleka.  Odważyłam się spojrzeć w jego oczy, podczas gdy on marszczył brwi skonsternowany.
– Okej – mruknęłam obojętnie, chcąc po prostu znaleźć się z dala od niego.
Ruszyłam przed siebie, nie chcąc spóźnić się do pracy. Doskonale wiem, że zignorowałam go, jednak w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Musiałam skupić się na swoich nogach, które plątały się pode mną.
– Potrzebujesz podwózki? – usłyszałam jego, o dziwo, dość ciepły głos.
Nim spostrzegłam szedł już obok mnie w dłoni trzymając kluczyki od auta. Och, ile dałabym za to, by nie musieć na nogach śpieszyć się do pracy. Ta myśl błądziła w mojej głowie, jednak szybko odrzuciłam ją od siebie. Za nic nie wsiądę z nim do auta.
– Nie – powiedziałam, nawet na niego nie patrząc.
– Jestem Niall – miałam wrażenie, że na siłę próbuje mnie zagadać.
Zatrzymałam się w pół kroku, chcąc powiedzieć jak mało interesuje mnie jego tożsamość, gdy telefon blondyna zadzwonił.
– Kurwa – mruknął, patrząc na ekran.
Stałam na tyle blisko, że mogłam dostrzec napisane znane mi nazwisko. Byłam ciekawa po co Styles do niego dzwoni, jednak mina Nialla wyrażała lekkie przerażenie.
– Nie odbieraj – mruknęłam, wzruszając ramionami.
Spojrzał na mnie, tak, jakbym powiedziałam najgłupszą rzecz na świecie, a później przystawił telefon do ucha, odbierając.
– Telefon był wyciszony – odpowiedział, na słowa osoby po drugiej stronie telefonu – Dobrze… Tak… – w tym momencie spojrzał na mnie i przygryzł wargę – Gdzie?... Spróbuję… Ile?!...Okej… Na razie – mruknął na pożegnanie i schował telefon do kieszeni.
Nie wiedziałam czemu wciąż stoję, zamiast ruszyć się do pracy. Pokręciłam lekko głową, wyrzucając myśli o dziwnym telefonie.
– Słuchaj, nie mogę się spóźnić – powiedziałam i posłałam mu krzywy uśmiech.
– W takim razie cię podwiozę – nie dawał za wygraną.
Westchnęłam lekko zirytowana.
– Pracujesz w Etnie, tak? – zapytał, a mnie zamurowało.
– Skąd to wiesz? – fala stresu wróciła.
– Właśnie się tam wybieram, więc mogę cię podwieźć – zignorował mnie, upierając się przy swoim – Nie spóźnisz się – pomachał kluczykami od auta, a ja zamknęłam na chwile oczy.
– Słuchaj… – zaczęłam, chcąc wyjaśnić mu kim jest i co jego banda mi zrobiła.
– Nie utrudniaj tego, proszę cię – powiedział błagalnym tonem.
Czego mam mu nie utrudniać? Zdaje mi się, że to on blokuje mi drogę.
Jedzie to Etny, pomyślałam. Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie robię, kiwnęłam głową. Uśmiechnął się i ruszył, prowadząc mnie do swojego czarnego auta. Wywróciłam oczami widząc ten, jakże przewidywalny, kolor.  
Jeśli właśnie samodzielnie wpakowałam się w kłopoty, to jestem największą idiotką na świecie.

10 komentarzy:

  1. uu ciekawie się zaczyna Niall w jej klasie?? o co kaman?? może Harry mu kazał mieć ją na oku?? hm.. zastanawiające więc nie mogę się doczekać naexta :*
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Niall jest w jej wieku czy sfałszował jakies papiery? ;D
    A co do rozdziału to raczej nic się w nim specjalnego nie dzieje (nom oprócz Niall'a w klasie Trish, oczywiście), ale i tak bardzo przyjemnie się go czytało :-)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)

    http://be-strong-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Niall taki bezpośredni ;) Ciekawe czemu przestraszył się jak Hazza do niego zadzwonił? Zapraszamy do sb i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa czytelniczka;* swietny. Przepraszam ze sie nie rozpisze, ale jestem na komur.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wrażenie, że Niall boi się Harry'ego. Rozdział bardzo fajny, czekam na następny:)
    @Kayka_U

    OdpowiedzUsuń
  6. Niall to chyba się Hazzy boi i generalnie jest łagodny, więc co on z nimi robi? No chyba że to podstęp a blondynek nie zawozi jej do etny ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. fksjhfksdjhfksdjfh ooo matko xD @Jestemsobaxx

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooooo - Etna! Jak byłam w Szklarskiej Porębie, to jedna restauracja miała taką nazwę :)

    W każdym razie jestem zdziwiona pojawieniem się blondyna w szkole. Tak w połowie semestru? Ni z gruchy, ni z pietruchy? To jest niby normalne? WTF!?

    Ona się zgodziła na podwózkę? Widzę, że jest taka sama durna jak i ja... Czasami jak mi ktoś proponuje to idę... No, kiedyś mnie w krzakach znajdą... Porąbaną na części O.o. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak wspomniałyśmy, nie będziemy się często rozpisywać. Tak więc tym razem >> > świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń