Weekend
który miałam w całości poświecić na naukę, przepadł mi na leżeniu w łóżku i
myśleniu. Ilekroć próbowałam usiąść nad książkami, wiedząc, że mam zaległości,
po prostu nie mogłam się skupić. Byłam przytłoczona. Słysząc jakikolwiek trzask
za oknem, bałam się, że to Harry wraz z kolegami, a najmniejszy dźwięk za
drzwiami przyprawiał mnie o dreszcze.
Blaze
próbował się ze mną skontaktować, jednak chyba po raz pierwszy potrzebowałam
być sama. Zawsze wolałam spotkać się z nim, by po prostu się odprężyć, jednak
nie tym razem.
Kiedy
obudziłam się w poniedziałkowy ranek, po kolejnej nieprzespanej nocy,
zorientowałam się, że będę musiała opuścić dom i iść do szkoły. Jest to dość
ważny okres, gdyż za pół roku kończę liceum. Czeka mnie bal maturalny, matura,
dorosłe życie, a ja wciąż nie mam żadnych planów na przyszłość.
Myśl
opuszczenia w miarę bezpiecznego domu straszliwie mnie przerażała. Z drugiej
strony, myślałam, nie mogę gnić w domu cały czas. W końcu będę musiała wyjść.
Każdą
wykonywaną, poranną czynność przedłużałam jak tylko mogłam. W myślach
powtarzałam, że wszystko będzie dobrze, by przekonać o tym samą siebie.
Koniec końców chwyciłam zapakowaną już torbę, ubrałam skórzaną
kurtkę i trampki, by wyjść z domu, dokładnie zamykając drzwi na klucz.
Idąc
chodnikiem rozglądałam się bacznie dookoła. Moje zdenerwowanie sięgało zenitu,
choć tak naprawdę wiedziałam, że nie mam czego się obawiać. Gdyby któryś z nich
chciał po mnie wrócić, już dawno siedziałabym w ciemnej piwnicy.
Wchodząc
do szkoły omamił mnie znajomy hałas panujący na korytarzu. O dziwo nie
przeszkadzał mi tak bardzo, jak zwykle, wręcz przeciwnie, skutecznie zagłuszał
mój strach.
Po
zostawieniu torby i kurtki w swojej szafce, kurczowo trzymając potrzebne na
lekcję materiały, ruszyłam do klasy. Przekroczyłam jej próg, wraz z
dźwiękiem dzwonka. Zaczyna się, pomyślałam i zajęłam swoje stałe miejsce, na
samym końcu klasy.
Nauczyciel
od matematyki zajął swoje miejsce i zaczekał cierpliwie aż wszystkie rozgadane
usta się zamkną, co nie potrwało długo. Pan Brown miał wśród nas swój
autorytet, nie tylko dlatego, ze był naszym wychowawcą. Był młodym, wyluzowanym
facetem, który do wszystkiego podchodził z wyczuciem i humorem.
Kiedy
już miał zacząć mówić, drzwi od klasy otworzyły się zgrzytając cicho. W tamtym momencie
miałam wrażenie, że moje serce podskoczyło do gardła, a żołądek zaczął uprawiać
gimnastykę.
– O
cholera – wyrwało mi się, więc szybko zatkałam dłonią usta.
Kilka
osób z klasy zaczęło śmiać się ze mnie, a pan Brown posłał mi krzywe
spojrzenie. Natomiast blondyn, który był powodem mojej takiej, a nie innej
reakcji, zdawał się w ogóle mnie nie widzieć.
–
Niall Horan – powiedział w stronę nauczyciela, w ogóle się nie witając czy
wykazując inne oznaki manier.
– Ach
tak! – pan Brown uśmiechnął się szeroko – Nowy uczeń, bardzo miło mi powitać
cię w naszej klasie – podał mu dłoń i jakiś plik kartek.
Jakim
cudem, do jasnej cholery, on tu jest?! I to jeszcze jako nowy uczeń! To
niemożliwe, to mi się śni. Błagam, niech to mi się śni.
Zacisnęłam
oczy, by po chwili otworzyć je ponownie. Niestety, ku mojemu pechowi, blond
włosy Niall siedział w pierwszej ławce, pochylony do przodu. Miałam nadzieję,
że po prostu jest tu ze swojego powodu, a nie mojego, choć sama w to nie
wierzyłam.
Gdy
lekcja dobiegła końca jako pierwsza opuściłam salę. Jego obecność mnie
przytłaczała, musiałam znaleźć się jak najdalej od jego osoby.
Doskonale
pamiętałam, że tamtej feralnej nocy był on elementem który nie pasował do
reszty. Prawie nic nie mówił, był lekko przestraszony i wyglądało na to,
że również nie siedział w tamtym domu ze swojej własnej woli. Mimo wszystko był
tam i to nie po mojej stronie, dlatego za nic nie mogłam powstrzymać czujności
i strachu.
– Hej,
Trish! – usłyszałam wołanie i odwróciłam się w kierunku Blaze’a. – Czemu nie
odpowiadałaś na moje telefony? – zaczął z lekkim wyrzutem.
Och,
nie.
–
Byłam zmęczona, przepraszam – powiedziałam nieśmiało, posyłając mu lekki
uśmiech.
– No
cóż… – westchnął i postanowił zmienić temat – Pracujesz dzisiaj w Etnie?
Etna
to dość mała, ale klimatyczna, knajpka należąca do rodziców Blaze'a. Można tam
dostać wszystko, od poczciwych burgerów, aż do wyrafinowanych dań i deserów.
Pracuję tam od kilku miesięcy i nie narzekam.
– Tak.
Od poniedziałku do czwartku, naucz się wreszcie – wytknęłam mu, a on zaśmiał
się cicho.
–
Dobrze wiesz, jaką mam pamięć.
Kiedy
już miałam odpowiedzieć, moją uwagę przykuł blondyn stojący po drugiej stronie
korytarza i wpatrujący się prosto we mnie. Przy uchu trzymał telefon, a w
drugiej dłoni książki.
Nagle
zrobiło mi się słabo.
–
Trish? – głos Blaze’a wyrwał mnie z zadumy – Wszystko w porządku?
– Tak,
tak – odparłam szybko, odwracając wzrok od Horana – Przejdziemy się?
∞
Wychodząc
ze szkoły, żałowałam, że Blaze kończy później, a ja mam pracę. Bałam się, i
starałam skupić na bezpiecznym dotarciu do Etny.
Cały
dzień moje nerwy szalały, a wzrok poszukiwał Nialla i co chwila wyłapywał jego
blond włosy. W którymś momencie miałam ochotę podejść do niego i tak po prostu
zapytać, co tu robi, ale przerażała mnie myśl ponownego trafienia do piwnicy.
Idąc
po idealnie wybrukowanej uliczce, prowadzącej do bramy szkoły, skupiałam się na
swoich tramkach.
W
pewnym momencie poczułam dość silne uderzenie i nim się spostrzegłam, leżałam
na zielonym trawniku. Chłopak który na mnie wpadł zaśmiał się głośno i razem ze
swoimi napakowanymi kolegami ruszyli przed siebie.
Moje
pośladki bolały, a wściekłość wzbierała coraz szybciej. Wprost nienawidzę tych
idiotów z naszej szkoły, którzy latają jak popaprani rozwalając wszystko
dookoła. Jak takie nadpobudliwe goryle.
Zobaczyłam
wyciągniętą w moją stronę męską dłoń. Spojrzałam w górę, a moje ciało oblał
zimny pot. Widząc niebieskie oczy, które obserwowały mnie podczas dzisiejszego
dnia, wstałam o własnych siłach, otrzepując spodnie.
Tylko
nie okazuj swojego zdenerwowania, powtarzałam w myślach.
Moje
serce biło w szalonym tempie, a ja sama rozglądałam się dookoła szukając drogi
ucieczki. Jest dobrze, znajdujemy się przed szkołą, nie może mi nic zrobić.
–
Słuchaj – chyba po raz pierwszy słyszałam jego głos. – Wiem, że to zabrzmi
dziwnie, ale nie musisz się mnie bać. Nic ci nie zrobię, okej?
To
jakiś dzień wyznań? Wolałabym, by trzymał się ode mnie z daleka.
Odważyłam się spojrzeć w jego oczy, podczas gdy on marszczył brwi
skonsternowany.
– Okej
– mruknęłam obojętnie, chcąc po prostu znaleźć się z dala od niego.
Ruszyłam
przed siebie, nie chcąc spóźnić się do pracy. Doskonale wiem, że zignorowałam
go, jednak w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Musiałam skupić się na
swoich nogach, które plątały się pode mną.
–
Potrzebujesz podwózki? – usłyszałam jego, o dziwo, dość ciepły głos.
Nim
spostrzegłam szedł już obok mnie w dłoni trzymając kluczyki od auta. Och, ile
dałabym za to, by nie musieć na nogach śpieszyć się do pracy. Ta myśl błądziła
w mojej głowie, jednak szybko odrzuciłam ją od siebie. Za nic nie wsiądę z nim
do auta.
– Nie
– powiedziałam, nawet na niego nie patrząc.
–
Jestem Niall – miałam wrażenie, że na siłę próbuje mnie zagadać.
Zatrzymałam
się w pół kroku, chcąc powiedzieć jak mało interesuje mnie jego tożsamość, gdy
telefon blondyna zadzwonił.
–
Kurwa – mruknął, patrząc na ekran.
Stałam
na tyle blisko, że mogłam dostrzec napisane znane mi nazwisko. Byłam ciekawa po
co Styles do niego dzwoni, jednak mina Nialla wyrażała lekkie przerażenie.
– Nie
odbieraj – mruknęłam, wzruszając ramionami.
Spojrzał
na mnie, tak, jakbym powiedziałam najgłupszą rzecz na świecie, a później
przystawił telefon do ucha, odbierając.
–
Telefon był wyciszony – odpowiedział, na słowa osoby po drugiej stronie
telefonu – Dobrze… Tak… – w tym momencie spojrzał na mnie i przygryzł wargę –
Gdzie?... Spróbuję… Ile?!...Okej… Na razie – mruknął na pożegnanie i schował
telefon do kieszeni.
Nie
wiedziałam czemu wciąż stoję, zamiast ruszyć się do pracy. Pokręciłam lekko
głową, wyrzucając myśli o dziwnym telefonie.
–
Słuchaj, nie mogę się spóźnić – powiedziałam i posłałam mu krzywy uśmiech.
– W
takim razie cię podwiozę – nie dawał za wygraną.
Westchnęłam
lekko zirytowana.
–
Pracujesz w Etnie, tak? – zapytał, a mnie zamurowało.
– Skąd
to wiesz? – fala stresu wróciła.
–
Właśnie się tam wybieram, więc mogę cię podwieźć – zignorował mnie, upierając
się przy swoim – Nie spóźnisz się – pomachał kluczykami od auta, a ja zamknęłam
na chwile oczy.
–
Słuchaj… – zaczęłam, chcąc wyjaśnić mu kim jest i co jego banda mi zrobiła.
– Nie
utrudniaj tego, proszę cię – powiedział błagalnym tonem.
Czego
mam mu nie utrudniać? Zdaje mi się, że to on blokuje mi drogę.
Jedzie
to Etny, pomyślałam. Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie robię, kiwnęłam głową.
Uśmiechnął się i ruszył, prowadząc mnie do swojego czarnego auta. Wywróciłam
oczami widząc ten, jakże przewidywalny, kolor.
Jeśli
właśnie samodzielnie wpakowałam się w kłopoty, to jestem największą idiotką na
świecie.
cudowny *-*
OdpowiedzUsuńuu ciekawie się zaczyna Niall w jej klasie?? o co kaman?? może Harry mu kazał mieć ją na oku?? hm.. zastanawiające więc nie mogę się doczekać naexta :*
OdpowiedzUsuń@SexyKociak_xo
Ale Niall jest w jej wieku czy sfałszował jakies papiery? ;D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to raczej nic się w nim specjalnego nie dzieje (nom oprócz Niall'a w klasie Trish, oczywiście), ale i tak bardzo przyjemnie się go czytało :-)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
http://be-strong-fanfiction.blogspot.com/
Niall taki bezpośredni ;) Ciekawe czemu przestraszył się jak Hazza do niego zadzwonił? Zapraszamy do sb i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNowa czytelniczka;* swietny. Przepraszam ze sie nie rozpisze, ale jestem na komur.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Niall boi się Harry'ego. Rozdział bardzo fajny, czekam na następny:)
OdpowiedzUsuń@Kayka_U
Niall to chyba się Hazzy boi i generalnie jest łagodny, więc co on z nimi robi? No chyba że to podstęp a blondynek nie zawozi jej do etny ;>
OdpowiedzUsuńfksjhfksdjhfksdjfh ooo matko xD @Jestemsobaxx
OdpowiedzUsuńOooooo - Etna! Jak byłam w Szklarskiej Porębie, to jedna restauracja miała taką nazwę :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie jestem zdziwiona pojawieniem się blondyna w szkole. Tak w połowie semestru? Ni z gruchy, ni z pietruchy? To jest niby normalne? WTF!?
Ona się zgodziła na podwózkę? Widzę, że jest taka sama durna jak i ja... Czasami jak mi ktoś proponuje to idę... No, kiedyś mnie w krzakach znajdą... Porąbaną na części O.o. :D
Jak wspomniałyśmy, nie będziemy się często rozpisywać. Tak więc tym razem >> > świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń