środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 3: Harry Styles

Widząc, jak na twarzy zielonookiego pojawia się uśmiech, szybko odwróciłam wzrok. Niepewność rozeszła się po moim ciele wraz z krwiobiegiem, przy okazji ciągnąc za sobą kolejną dawkę strachu. Irytował mnie brak wiedzy. Chciałam mieć pewność, że wrócę do domu cała i zdrowa.
Usłyszałam śmiech zza moich pleców, jednak nie spojrzałam za siebie, gdyż dobrze wiedziałam co by się stało. Najprawdopodobniej zamarłabym, niezdolna do wypowiedzenia czegokolwiek. A przecież musiałam mieć otwarty umysł, by trzeźwo myśleć.
Chłopak o imieniu Louis, z gadem na ramieniu, wstał i z powrotem podszedł do stołu bilardowego.
– Skoro nasza księżniczka, zapewne nie ma zamiaru niczego powiedzieć – usłyszałam przerażający, chłodny głos za sobą. Chłopak już po chwili stanął naprzeciwko mnie, przez co oddzielał nas tylko stół. – To chyba nie ma sensu dłużej jej tu trzymać – uśmiechnął się chytrze.
Miałam niejasne wrażenie, że wcale nie wypuści mnie tak dobrowolnie. Po jego minie stwierdziłam, że gdzieś tam, w jego główce tworzy plan, który na pewno mi się nie spodoba.
– Trzymaj – wyciągnął ze swojej tylnej kieszeni spodni mój telefon i rzucił nim w moją stronę. Stare urządzenie opadło na kanapę, tuż obok mnie.
Chwyciłam je niepewnie i powoli wstałam, patrząc na Lily, która jednak wpatrywała się złowrogo w tego przerażającego mężczyznę. Jego wzrok jednak utrzymywał się na mojej sylwetce, powodując nieprzyjemne dreszcze.
– Styles! Chcesz ją tak po prostu wypuścić? – niejaki Percy, do którego żywiłam obrzydzenie podszedł do nas z pewnością wypisaną na twarzy – Jestem pewien, że od razu poleci do glin. Chcesz mieć hordę psów na karku?
Chciałam zaprzeczyć. Powiedziałabym wszystko, byleby znaleźć się jak najdalej stąd. Jednak nie mogłam wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Zaczęłam gorączkowo myśleć, co zrobić by dupek Percy nie zniweczył mojej szansy.
– Nie jest aż tak głupia – ten cały Styles, ponownie spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem – Chyba zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli pośle gliny na nas, automatycznie wkopie swojego ojca.
Oczywiście, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. Czy chodziło mu o to, że jeśli zgłoszę ich na policję, zrobią coś mojemu ojcu?
Zmarszczyłam brwi, a zielonooki zauważywszy to, zaśmiał się lekko.
– Nie mów, że jeszcze się nie zorientowałaś – powiedział i nagle poczułam się taka mała i jeszcze bardziej poniżona. Każdy w pomieszczeniu obserwował mnie w milczeniu – Twój ojciec był jednym z nas. – wypowiedział te słowa z takim jadem, jakiego jeszcze nigdy nie słyszałam.
Moje serce podskoczyło mi do gardła, gdy tylko zrozumiałam znaczenie tych słów. Przecież to niemożliwe! Przed śmiercią mamy, był wzorowym pracownikiem, ojcem i mężem!
Pokręciłam głową, chcąc wyrzucić z siebie natrętne myśli. Szybko schowałam telefon do kieszeni i patrząc pod nogi ruszyłam w stronę, gdzie jak mi się wydawało, znajdowało się wyjście.
Kiedy byłam już na wyciągnięcie ręki od wolności, przede mną znikąd zmaterializował się brązowowłosy Styles. Nie dość, że omal przyprawił mnie o zawał, to jeszcze zagradzał drzwi.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on będąc poważnym chwycił klamkę i otworzył drzwi na oścież, niczym dżentelmen z lat siedemdziesiątych. Wzięłam głębszy wdech, przekonując samą siebie, że mogę wyjść.
Przestąpiłam z nogi na nogę, jednak poczułam silny uścisk na ramieniu. Odwróciłam głowę, by spojrzeć prosto w zielone oczy napastnika.
– Pozdrów swojego ojca, od Harry’ego Stylesa – warknął, a po chwili mimika jego twarzy całkowicie się zmieniła i na powrót uśmiechnął się chytrze – Do zobaczenia Patricio.
Gdy wypowiedział moje imię, czym prędzej wyrwałam się z luźniejszego już uścisku i wybiegłam na werandę. Czując chłodne powietrze odetchnęłam i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie, mimo że nie miałam pojęcia gdzie jestem.
Skąd on do cholery wiedział jak mam na imię. I co rozumiał przez ‘do zobaczenia’. Nie mam zamiaru więcej go widzieć, tak samo jak i jego koleżków.
Wiedziałam, że muszę porozmawiać z tatą. I to jak najszybciej. Jednak teraz musiałam skupić się i dotrzeć do domu.
Bo przecież, nareszcie byłam wolna, prawda? Tylko, że wcale się taka nie czułam.
Niechętnie wysiadłam z ciepłego auta, myśląc już tylko o chęci położenia się w łóżku. Nie miałam bladego pojęcia ile czasu minęło odkąd zostałam wywleczona z domu. Na dworze robiło się już powoli jasno, a wszystko dookoła było zamglone.
– Straszliwie ci dziękuję Blaze – uśmiechnęłam się do przyjaciela, który wyłączył silnik i również wysiadł z auta.
Przez całą drogę wypytywał mnie o to co się stało i gdzie byłam. Niechętnie zbywałam jego pytania, mówiąc, że to nic ważnego. Jednak szybko skończyły mi się wymówki, dlatego doskonale wiedziałam, że Blaze wie o moim braku szczerości.
Nie chodziło tu o to, że mu nie ufałam. Po prostu wiedziałam, że gdyby tylko się dowiedział, niezwłocznie zadzwoniłby na policję, a na to pozwolić nie mogłam. Najpierw musiałam mieć pewność, że mój ojciec nie jest w nic zamieszany.
– Nie masz za co – mruknął, podchodząc do mnie – Słuchaj, nie mam pojęcia co się stało, ale wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda?
Kiwnęłam głową i przytuliłam go mocno. Czując ciepło ciała drugiego człowieka poczułam się bezpiecznie. Szybko jednak odsunęłam się, wiedząc, że gdybym dłużej została w tej pozycji łzy popłynęłyby mi z oczu.
– Jeśli coś by się działo dzwoń – powiedział na odchodnym, wracając do auta.
Już po chwili srebrne BMW zniknęło z zasięgu mojego wzroku, a ja udałam się w stronę drzwi frontowych, które o dziwo były zamknięte.
Czułam się słaba. Tak samo psychicznie jak i fizycznie. Moje ciało było ociężałe, a w głowie miałam jedną wielką pustkę. Mimo wszystko wiedziałam, że muszę porozmawiać z tatą, którego pewnie jak zwykle nie ma w domu.
Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy ujrzałam go siedzącego na kanapie. Twarz miał ukrytą w dłoniach i mruczał coś pod nosem. Natychmiast przeszła mi ochota na sen.
– Tato? – słysząc mój głos, natychmiastowo poderwał się z kanapy i podszedł do mnie.
Otulił mnie, tak jak za dawnych czasów, a ja nie wiedziałam co powinnam zrobić. Położyłam dłonie na jego plecach i z podziwem uznałam, że nie czuć od niego tak dużej ilości alkoholu. Brakowało mi bliskich relacji z tatą, więc gdy tak po prostu mnie przytulił, nie mogłam powstrzymać wzruszenia.
– Tak bardzo się o ciebie bałem. – powiedział zrozpaczony, odsuwając się ode mnie – Wróciłem do domu, a drzwi były otwarte na oścież. Twoja torba leżała na środku przedpokoju z wysypanymi rzeczami. – zaczął plątać się w swoich słowach.
– Wszystko jest już w porządku – powiedziałam uśmiechając się krzywo. Wzięłam głębszy wdech, by być gotowym na rozwinięcie tematu dziwnej szajki, która mnie porwała. – Masz pozdrowienia od Harry’ego Stylesa. – powiedziałam cicho, zdobywając się na nutkę sarkazmu.
Tata wyprostował się natychmiastowo i cały spiął. Na jego twarzy mieszało się przerażenie i wściekłość. Zdawał się głęboko myśleć nad tym co powiedziałam, tak jakby zastanawiał się co powiedzieć.
– Zrobił ci coś? – zapytał, a jego dłonie zacisnęły się w pięści.
– Nie, to znaczy – zacięłam się, widząc pewne spojrzenie taty – Nic mi nie jest. Chcieli wiedzieć gdzie jesteś, a skoro sama nie wiedziałam, wypuścili mnie.
Miałam wrażenie, że brzmię jak idiotka. Przed chwilą wróciłam do domu, gdyż porywacze ulitowali się nade mną, a teraz stoję przed swoim rodzicem i spowiadam się, jak w kościele.
– Czy możesz mi to wyjaśnić? – zapytałam pewniej.
Tylko tego chciałam. Chyba należy mi się wiedza.
– Nie ma nic do wyjaśniania – powiedział srogo, odwracając się, a mnie przeszył dreszcz. Pierwszy raz słyszałam u niego taki ton.
– Ale…
– Powiedziałem, że nie ma nic do wyjaśniania! – prawie krzyknął, a ja cofnęłam się o kilka kroków.
Byłam bardziej zirytowana niż przestraszona. Czemu coś przede mną ukrywał? Czy proszę o tak wiele, chcąc poznać powód mojego uprowadzenia? Bo chyba można nazwać to uprowadzeniem, prawda?
– Jeśli spotkasz jeszcze raz, któregoś z nich masz mnie natychmiast poinformować. – powiedział, już spokojniej, wciąż stojąc odwrócony do mnie plecami.
– Dobrze – powiedziałam cicho i  udałam się na górę.
Miałam dość. Nie rozumiałam jego zachowania, a sama wprost ociekałam nienawiścią do tej całej niewiedzy. Byłam zmęczona, zirytowana i przestraszona. Opadłam na łóżko, zamykając oczy i już po chwili odpłynęłam.

11 komentarzy:

  1. Masz naprawdę ogromny talent pisarski, uwielbiam to opowiadanie♥
    Czekam na nexta i pozdrawiam!

    http://be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. zaskoczył mnie ten rozdział nie spodziewałam się tego że ją tak szybko wypuszczą no i masz talent :)
    @SexyKociak_xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;) Więcej szczegółów na new-city-new-love.blogspot.com (Strona Liebster Award 2)
    Gratuluje ;)
    Sophie xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz ciekawiej, czekam na więcej:)
    @Kayka_U

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!! Zniewalasz blogiem!!! Uwielbiam i zapraszam do sb na juliet-opentanapisarka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie czy fanfiction jak to nazwiesz. jest poprostu boskie

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniałe super boskie nie moge doczekać się nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rodzice zazwyczaj okłamują nas - dzieci, jeśli chodzi o jakieś ciemne sprawy z przeszłości. Jak miałaby się nasza bohaterka czuć, wiedząc od początku, że jej ojciec należał do mafii i przykładowo mordował ludzi? To niezbyt miłe by było...

    Jednak dowiadywanie się po czasie takich tłustych wieści, też dobrze nie wróży.

    Skoro kameleon to ich znak, to ja się piszę na więcej. Zaintrygowałaś mnie, moja panno ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Mafia, sekta i inne tego typu określenia, która i tak znaczą to samo. Jednak na Harry'ego określenia chyba nie znajdzie się tak łatwo... dziwne pierwsze spotkanie naszych głównych bohaterów, ale naprawdę ciekawie się zapowiadało xD

    OdpowiedzUsuń